Kinsey Wolanski straciła konto na Instagramie

Popularność w social mediach na pstrym koniu jeździ. Przekonała się o tym dość boleśnie Kinsey Wolanski, która jeszcze w sobotę rano była szerzej nikomu nieznana, w nocy zaś stała się królową internetów, zdobywając pond 2 miliony followersów zaledwie w kilka godzin po to, by wczoraj wszystkich stracić.

Jeszcze w niedzielę rano (czasu polskiego) konto gwiazdy sobotniego finału Ligi Mistrzów było aktywne. Co więcej, liczba śledzących wciąż rosła, a sama Kinsey zdążyła wrzucić kilka zdjęć i relacji nawet z madryckiego aresztu. Informowała w nich, jak bardzo cieszy się, z tego co się stało w sobotni wieczór i nagłego wzrostu jej popularności. Niestety w niedzielę koło południa jej konto zniknęło z Instagramu. Sama Kinsey na Twitterze twierdzi, że zostało zhakowane, inne źródła podają, że to Instagram sam je usunął. Brytyjski The Sun zwrócił się z oficjalnym zapytaniem do Instagrama o tę kwestię, ale odpowiedzi jeszcze brak. A więc tak proszę Państwa. W 2019 roku, właśnie w ten sposób wzbudza się zainteresowanie nie tylko Internautów, lecz także największych mediów na świecie. O Kinsey piszą wszyscy. Wczoraj klikała się naprawdę znakomicie.

Dla niezorientowanych o kim piszę – Kinsey Wolanski, to kobieta, która w dość skąpym stroju wtargnęła na boisko podczas sobotniego finału Ligi Mistrzów. O tym, że w dzisiejszych czasach tego typu wybryki są w modzie świadczy fakt, jak szybko rosła liczba osób śledzących bohaterkę wieczoru. Z nieco ponad 300 tysięcy obserwujących, liczba wzrosła do ponad 2,1 miliona. Zresztą nie tylko nią. Bo konto jej chłopaka (Witalij Zdorowieckij), którego firma była promowana na stroju Kinsey – Witaly Uncezored, również przybiera obserwatorów, obecnie ma 2,6 miliona. A skoro o nim mowa. To Witalij zasłynął podobnym wybrykiem już w 2014 roku, kiedy to wbiegając na murawę zakłócił Finał Mistrzostw Świata. Co więcej, żeby było bardziej widowiskowo, próbował wówczas pocałować Benedikta Hoewedesa, co skutkowało m.in. zakazem stadionowym, o czym zresztą informuje na swoim Instagramie. A więc para powieliła sprawdzony już przez siebie patent. Z tym, że o ile jeszcze w 2014 roku to media musiały nakręcać spiralę popularności tego wyczynu, tak dzisiaj, w dobie Instagrama, Twittera czy Facebooka, media jedynie piszą o tym, by zdobywać kliki. Publiczność bowiem już to oceniła. W mediach społecznościowych.

Kinsey Wolanski
fot. instagram.com/vitalyzdtv

UEFA grozi palcem

Jak podają niektóre media, Kinsey za swój wybryk może spodziewać się pozwu ze strony UEFA. Głównie dlatego, że podczas spektakularnego joggingu po płycie boiska, na swym skąpym stroju miała nawę firmy Witalija. A ta bezpłatna reklama dotarła do milionów osób na całym świecie i pewnie wciąż dociera. UEFA raczej nie puści tego płazem, zresztą niektóre media już podają, że roszczenie kwoty odszkodowania może sięgać nawet miliona dolarów. Pytanie, jak szybko i czy w ogóle da się ją wyegzekwować? W każdym razie z punktu widzenia pary influencerów – cel uświęcił środki.

Ban na Insta

Problemem dla naszych bohaterów powinna być strata konta na Instagramie. Niestety pech chciał, że stało się to w momencie pikowania pięciu minut sławy Kinsey. Kto wie, czy dzisiaj nie miałaby jeszcze dodatkowego miliona obserwatorów. I niezależnie od tego, czy uda jej się odzyskać konto, czy też nie – czasu nie cofnie. Mogła stracić obserwatorów wartych kilka wielomilionowych kontraktów reklamowych. Z pewnością jest czego żałować i dobra mina do złej gry tego nie załatwia.

Takie mamy czasy

Mimo, że znaczna część osób uważa wyczyn Kinsey Wolanski za żenujący, to statystyki mówią zupełnie co innego. To właśnie tego typu ludzie zdobywają dzisiaj popularność. To o nich się mówi, ich chce się obserwować w mediach społecznościowych. To właśnie dlatego tak modni stają się patoinfluencerzy. I to właśnie dlatego do nich ustawiają się kolejki reklamodawców. A to czy będą umieli wykorzystać swoje przysłowiowe pięć minut, zależy już tylko od nich samych. Przypomnę, że Kubie Wojewódzkiemu, by osiągnął swoją dzisiejszą pozycję, musiał przytrafić się Idol, w którym jak na owe czasy również szokował. Nie wiadomo, jak bez tego programu potoczyłyby się losy jednego z bardziej inteligentnych dziennikarzy w kraju, zresztą sam to przyznaje w swojej książce. Absolutnie nie chciałbym porównywać Kinsey do Kuby, bo to zupełnie inne planety są, lecz zwrócić uwagę na fakt, że od zawsze potrzebowaliśmy osób wyróżniających się. Z tą tylko różnicą, że w czasach, kiedy produkowano Idola, niezbędne było wsparcie mediów, a dzisiaj w dobie mediów społecznościowych, sami możemy zawalczyć o atencję publiczności. Fakt, konkurencja jest większa. Dlatego skala popełnianych głupstw w pogoni za sławą również będzie się zwiększać. A tymczasem Kinsey możecie obserwować na koncie jej partnera. Jakby co, to ono wciąż działa.

Kinsey Wolanski

Podobają Ci się treści, które tworzę? Wesprzyj mnie jako twórcę




Jestem niezależnym blogerem technologicznym, twórcą treści, mówcą technologicznym i futurystą. Mam fioła na punkcie Internet of Things, którego rozwiązania dotykają niemal każdej gałęzi życia i gospodarki. Głównie o tym piszę. Zapraszam Cię na mój blog technologiczny, który mam nadzieję - będziesz często odwiedzać. Bo jako typ skręcony technologicznie, zrobiłem sobie bloga, jaki sam chciałbym czytać. Nawet jak opisuję jakieś newsy, to zazwyczaj opatrzone są one moim komentarzem, wynikającym ze specyficznego punktu patrzenia na tech. #żyjinteligentnie

Instagram

Treści, które tutaj tworzę są bezpłatne i zawsze takie będą. Nie zamykam ich za żadnym paywallem, jak to robią inni, bo czerpię radość z tego, że chcecie je czytać. Mam jednak prośbę - zaobserwujcie mój instagram, bo wrzucam tam relację za każdym razem, jak się tylko pojawi nowy wpis u mnie na blogu. Będzie mi miło, wiedząc, że mnie obserwujecie ;)

Mój kanał na YouTube

Zerknij też na to