W dobie connected cars czy nadchodzącej erze samochodów autonomicznych, to informacje o ruchu drogowym będą stanowić o bezpieczeństwie na drogach. Producenci samochodów – i to nie tylko z segmentu premium – już zaczynają dostrzegać wagę tego typu informacji, chociaż jak uważają ich dostawcy – nie o takiej skali marzyli.
Rodzina wraca z wakacji. Do stolicy popularną A1. Nowy samochód, wymuskane #premiumcar, udany urlop, jeszcze tylko kilka godzin w trasie. Wszystko powinno być sprawnie. Nagle z tych kilku godzin, robi się kilkanaście. Dramat na całej linii. A można by było tego uniknąć.
Powód? Korek, zator, wypadek. Jednym słowem standard w trakcie wakacyjnych podróży. Tylko dlaczego samochód, który został odebrany na początku tego roku, nie zaproponował alternatywnej trasy?
Odpowiedź: No bo jego system nawigacyjny nie miał działającego TMC. Czyli radiowego kanału informacji o zdarzeniach drogowych. To tak samo jak z nawigacjami. Te tańsze zazwyczaj tego nie mają. Droższe tak. Mimo, że nawet kierowcy nie zdają sobie z tego faktu sprawy, to właśnie to jest ta ważna funkcja. Jeszcze raz. TMC.
Dlaczego taka ważna? Bo jeśli nie podróżujemy z nawigacją online, czyli Waze bądź AutoMapa, to o takie zalety jak oszczędność czasu, pieniędzy, nerwów, bezpieczeństwo, komfort psychiczny, unikanie korków czy robót drogowych może właśnie ona zadbać. Ona, czyli funkcja TMC. W trasie ważniejsza niż żona. A z pewnością bardziej pomocna.
Kiedyś było jednak inaczej. Kilkanaście lat temu, gdy powstawały pierwsze nawigacje gps, kierowca cieszył się, że jest prowadzony z punktu A do punktu B. Dzisiaj, to jest już standardem. Wymagania za to wzrosły. Prowadzący auto chce unikać zatorów, optymalizować trasy i czuć się dobrze poinformowany. Nawigacja online, w postaci takiej, jaką oferuje obecnie AutoMapa, Waze czy NaviExpert, to w nowych samochodach sprzedawanych w polskich salonach, wciąż marzenie ściętej głowy. Jak twierdzą przedstawiciele marek motoryzacyjnych – w Polsce mało się sprzedaje, by region był w stanie rozmawiać z lokalnym dostawcą technologicznym o różnego rodzaju aplikacjach. Chociaż….. Waze i AutoMapa w CarPlay robią robotę. Ale ja dzisiaj nie o tym.
Co więc robić? Po pierwsze wybierać samochody, które mają szerokie spektrum usług connected, począwszy od nawigacji, aż na aplikacji mobilnej kończąc. Dzisiaj nie będę nikogo wyróżniać, ani atakować. Przyjdzie na to jeszcze czas. Po drugie czytać, porównywać i szukać testów. Po trzecie – jeśli rynek wtórny, to wybierać takie auta, gdzie można zamontować sprzęt audio działający na przykład na Androidzie. Wtedy można trochę fajnych aplikacji zainstalować. I po czwarte – jako backup zawsze warto mieć ściągniętą na swojego smartfona aplikację, np. Waze. Sprawdzałem, testowałem. Bije na głowę Google. Osobiście wolę ją też od NaviExperta czy AutoMapy, ale to kwestia gustu.
A co powinni robić rodzimi importerzy bądź przedstawiciele producentów samochodów? Walczyć o usługodawców, tzw. third parties. Zmienia się bowiem rola samochodu. To nie jest już tylko środek zapewniający mobilność. Dla osób, które decydują się na zakup, a nie współdzielenie, samochód będzie stawał się kolejnym narzędziem, za pośrednictwem, którego będą chcieli zarządzać różnymi elementami swojego życia. W tym przypadku tymi, związanymi z mobilnością. Dlatego warto budować ekosystem usług, który zapewni jak najwięcej korzyści i będzie rozwiązywał przy tym jak najwięcej problemów. A TMC jest jednym z nich. Daleko nam jeszcze w Polsce do tego, by cała sieć drogowa była w zasięgu 4G. Lepiej więc wykorzystać istniejącą infrastrukturę radiową i jednocześnie budować drugą nogę – online.
To właśnie dlatego tak istotna jest współpraca z dotawcą RDS-TMC. Jednym z najbardziej popularnych na świecie jest francuski Mediamobile z usługą V-Traffic. Dzięki ich rozwiązaniom, kierowcy różnych aut mogą bez przeszkód korzystać z informacji drogowych płynących z samochodowego infotainment. A jest ich całkiem sporo. Bo obecnie dane V-Traffic są wykorzystywane w samochodach następujących marek: Aston Martin, Audi, BMW, Chrysler, Citroen, Honda, Jaguar, Land Rover, Lexus, Mercedes, Mini, Mitsubishi, Nissan, Opel, Peugeot, Porsche, Renault, Saab, Subaru, Suzuki, Toyota czy Volvo. W Polsce jest trochę gorzej, gdyż system ten nie działa we wszystkich wyżej wymienionych markach, no ale może to kwestia czasu. Przynajmniej ja w to gorąco wierzę. Bo w chwili, kiedy stoimy na progu trendu internet of cars i po uruchomieniu e-call, informacje o ruchu drogowym powinny być niemal standardem w każdym aucie.