27 minut potrzeba, by do pełna naładować powerbank Apollo Ultra. To wystarczający powód, bym mógł stwierdzić, że jest to gadżet, którego potrzebuję, jak polskie rodziny 500+.
Trwa jeszcze kampania na Indiegogo, gdzie firma Elecjet promuje swój najnowszy produkt – Apollo Ultra. Z tego, co widzę, zebrali prawie pół miliona złotych. Za co? 988 osób postanowiło zakupić mega szybki powerbank. Grafenowy, o pojemności 10 000 mAh, który jak zapewnia producent – naładuje się w 27 minut. Czemu to jest tak dobry wynik? Bo poza tym, że coraz więcej osób ma hopla na punkcie technologii i gadżetów tech, to właśnie energia staje się najważniejszym paliwem. Elektromobilność jest tego przykładem. Ale nie o niej tym razem.
Nowy powerbank Apollo Ultra wykorzystuje grafen, by drastycznie przyspieszyć proces ładowania. Oznacza to mniej więcej tyle, że naładuje się średnio sześć razy szybciej niż jego odpowiedniki. Warto dać niecałe trzy stówy za to? W mojej ocenie tak. Ja mam nieustanny problem z niedoborem energii w moich urządzeniach – być może zbyt nadmiernie je eksploatuję.
Jaka jest zaleta tak szybkiego naładowania powerbanka? Już tłumaczę. Załóżmy, że padnie Wam telefon, a Wy musicie wyjść. Ile procent baterii naładuje się w przeciągu 27 minut? A tu macie zapas energii na dwukrotne naładowanie smartfona i możecie go wziąć ze sobą. Kuszące?
O grafenie mówi się także w kontekście samochodów elektrycznych. Chińczycy z GAC Aion mieli wprowadzić auto z bateriami opartymi na grafenie, bo znacznie skraca on czas ładowania. Póki co, szybciej dostaniecie powerbank, choć jeśli mam być szczery, jeśli zamówicie go nawet dzisiaj, mocno wątpię czy przed świętami dotrze.
W każdym razie Elecjet utrzymuje, że Apollo Ultra wytrzyma 2500 cykli ładowania zanim stan baterii spadnie poniżej 80 procent. Wydaje mi się to całkiem niezłym wynikiem. Mój ulubiony powerbank od Kruger&Matz, który zawsze wychwalałem pod niebiosa padł, nie osiągając z pewnością tego wyniku. Nie liczyłem, ale daję sobie rękę uciąć, że do 2500 ładowań nawet się nie zbliżył.
Apollo Ultra od Elecjet wyposażony został w baterię litowo-polimerową i dwa porty USB: Micro USB i USB-C. Ten drugi przyjmuje moc do 100W. Co to oznacza? Że naładuje nie tylko smartfona, ale też laptop. Jeśli chodzi o smartfony, to z pełną baterią powinien być w stanie naładować do pełna urządzenie dwukrotnie. Tyle wyczytałem w opisie produktu. Nie testowałem.
Elecjet w porówaniu przedstawionym na Indiegogo pokazuje, że kiedy ich produkt w ciągu 27 minut osiąga 99% naładowania, powerbanki Samsunga notują wynik 19%, a Xiaomi – 17%. Jest się czym chwalić, jednak istotną rolę w całym tym procesie odgrywa też ładowarka, którą możecie nabyć za dodatkowe 50 dolarów. Potrzebna będzie Wam do niej przejściówka. To taki dobry tip. Razem z ładowarką za powerbank w promocji na Cyber Week trzeba dać 528 zł, czyli 129 dolarów. W regularnej sprzedaży zestaw ten ma już kosztować 200 dolarów.
Czy zatem warto? Na rynku jest kilka dostępnych alternatyw. Ale jeśli chcecie być technologicznymi freakami, zamówcie, póki jest jeszcze czas. Ja chyba to zrobię i nawet pokuszę się o jakiś test. Ale to już w 2022.