Jezu, jak mnie wkurwia teraz fakt, że wszędzie pchają sztuczną inteligencję. Ale taki jest świat. I tak wygląda rozwój technologii. To prawda, że AI czy SI (polski skrót) w przyszłości będzie decydowała nawet o tym, o której porze najlepiej się wysrać. Bo to optymalne będzie dla naszego zdrowia. I ja to nawet kupuję, bo chciałbym jeszcze trochę pożyć, zarówno w dobrej kondycji, jak i bez Coronavirus czy innych tego typu gówien. Wiem, że AI może mi w tym pomóc. Mam jedynie problem z tym, że nadmiernie używamy terminu sztuczna inteligencja, jak kiedyś Internet of Things. Nic jednak na to nie poradzę. Jako ewangelista technologii, powinienem się raczej cieszyć. Powinienem, kurwa.
Generalnie mam problem z tym, że nagle wszyscy się tego podchwycili, jakby to było koło napędowe do produkcji mleka. Od jutra mleko będzie bardziej pożywne, bo sztuczna inteligencja wyczaiła, że 2% to chuj. Lepsze będzie 2,3%. I od jutra Wasze ulubione Łaciate będzie w opcji 2,3%. Krowy będą dawały inne mleko, a raczej, inaczej fabryki będą je produkować. Generalnie tak może być, ale to żadne AI, tylko postęp technologiczny – nazywajmy rzeczy po imieniu. Sztuczna inteligencja to była w filmach typu Odyseja Kosmiczna czy Raport Mniejszości. Dzisiaj to norma. Taka sama jak to, że nawigacja w Twoim smartfonie codziennie optymalizuje Ci trasę do domu. Sztuczna inteligencja? A chuj taki wielki. Technologia człowieku.
Jednak AI świetnie się wciąż marketingowo sprawdza. Dlatego PARP (Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości) wypuściła kolejny już raport pt. “Monitoring trendów w innowacyjności”. No i co oni zmonitorowali, zapytacie? Otóż tym tęgim mózgom polskiej przedsiębiorczości wyszło, że w Polsce do 2025 roku będzie potrzeba ponad 200 tys. specjalistów od AI.
WOW! Coders Lab i im podobni przerzucą się na AI. Wypluli już tylu programistów, że wiedzą co żre. Ale idąc za raportem PARP, czas pójść w stronę AI. Zresztą PARP pisze, że “najwyższym priorytetem dla obecnej administracji powinna być edukacja w zakresie kompetencji przyszłości i podnoszenia kwalifikacji osób funkcjonujących już na rynku pracy. Ramy prawne dla rozwoju sztucznej inteligencji wyznacza Polityka Rozwoju Sztucznej Inteligencji na lata 2019-2027, obszerny dokument wydany przez Ministerstwo Cyfryzacji, będący rezultatem prac grup roboczych i przedstawiający ambitne cele dotyczące budowy potencjału Polski w obszarze AI.” bla bla bla… serio?
Polityka Rozwoju Sztucznej Inteligencji? Ja pierdolę, kurwa. Przecież ta AI, jak się wyrwie na świat, to wysadzi cały PiS w kosmos. Bo zakładam, że SI jest mądrzejsza jednak od nas. Na miejscu Prezesa, takie raporty, bądź co bądź agencji rządowej, blokowałbym jak wściekły. Chyba, że mu już wszystko jedno. W każdym razie, jeśli tak naprawdę wkroczy AI, to będziemy niewielu specjalistów potrzebować. Lepiej napiszcie, że potrzebujemy ludzi, którzy ogarną te technologie, jakimi nas świat zasypuje, bo my tu w Polsce, to jesteśmy raczej odbiorcami wszystkiego. Na rodzimego technologicznego jednorożca czekamy od lat i jakoś go nie widać. W kwestii AI tym bardziej. Chyba, że Prezes to pierdolony człekokształtny robot, który nas wali od lat. A to by wyjaśniło wiele rzeczy.
Niemniej jednak faktem jest, że w obecnych czasach siłą napędową każdej gospodarki jest technologia. Nawet u nas. W dobie zakazu handlu w niedziele coraz lepiej będą sobie radzić sklepy bezkasowe (po mojemu vending store), czy oparty na naszych preferencjach ecommerce. O to, żebyśmy byli fit zadbają odpowiednie apki, które będą nas przestrzegały również przed tym, by mniej spożywać cukru czy alkoholu (przykład: Helping Hand). Ale czy to naprawdę jest sztuczna inteligencja? Wolałbym nazwę oprogramowanie predykcyjne. Czemu? Bo to wciąż oznacza, że to my – ludzie – mamy nad tym władzę. I to jest ok. Ludzie wciąż pomagają ludziom.
I jeżeli czytam, że siłą napędową rewolucji przemysłowej jest kombinacja komputerów o wysokiej mocy obliczeniowej, robotów i rozszerzonych technologii informacyjnych, gdzie kluczową rolę odgrywa Big Data i AI, to ja się pytam, gdzie tam miejsce dla nas? Na wczasach? Ej serio, ja kocham technologie, Internet of Things, AI i wszystko inne, ale jak pójdziemy tylko tym tropem, to sami się unicestwimy. I to bez wojen. Zrobią to roboty. I nie będzie odwrotu. Nie tego oczekuję od Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości. No chyba, że za nią już stoi AI. Być może to już się dzieje. Russian AI zadziałało. Albo inne. W końcu to gorsze niż zimna wojna. Nadążacie?
Reasumując. Nie piszmy o 200 tysiącach specjalistów od AI do 2025, lecz o potrzebie ludzi od technologii. Tutaj, w Polsce. Napiszmy o obrońcach polskiej gospodarki. W końcu kraju. Gorzej brzmi, ale bardziej oddaje rzeczywistość. No chyba, że naprawdę chcemy wegetować, a nie żyć. Bo jak macie tak jak ja 40+, to możecie w moje czarne scenariusze nie wierzyć, ale nasze dzieci, jak tak dalej pójdzie, nigdy w życiu nie wezmą śniegu do ust, bo tak im sztuczna inteligencja w postaci zegarków, opasek, okularów czy chipów podpowie. Nie pobiją się na podwórku, bo dostaną za to ujemne punkty w rankingu najlepszych dzieci, ale za normalne będą uważały dążenie do wzajemnego podpieprzania się i innych, na przykład w zamian za punkty. Czy naprawdę tego chcemy? Ja jestem przekonany o tym, że technologia wprowadza nas w lepszy świat, ale w momencie, w którym osiągniemy sufit, zaczniemy być narzędziem w ręku technologii. I tego coraz bardziej zaczynam się obawiać jako futurysta, a przede wszystkim ojciec. I tym bardziej boję się apeli agencji rządowych o specjalistów od AI, bo widząc, co wyprawia telewizja publiczna, 200 tysięcy specy od AI w ich rękach, to dramat dla kraju. Najdelikatniej mówiąc. Serio chcesz w to wchodzić?