Podczas konkursu elegancji w Pebble Beach publicznie został pokazany koncept Bentley EXP 15. To wizja elektryka, który nie wejdzie do fazy produkcyjnej, ale pokazuje, w którym kierunku podąża Bentley. I mnie się ten kierunek mega podoba.
Jeśli wierzyć w to, co w komunikacie prasowym napisał Bentley, to koncept Bentley EXP 15 grand tourer daje przedsmak tego, jak będą w przyszłości wyglądały elektryki tej marki. Co więcej, w tym stylu ma być stanowczo zbyt długo wyczekiwany już pierwszy, w pełni bateryjny model spod szyldu Bentleya. W tym momencie aż ciśnie mi się na usta, że miał się pojawić co najmniej rok temu, jeśli wierzyć pierwszym zapowiedziom. Niemniej, jeśli ma wyglądać jak ten koncept, to może warto jeszcze trochę poczekać. Zobaczcie zresztą sami.
Uwagę przede wszystkim zwraca duża, pionowa osłona chłodnicy, długa, wręcz niekończąca się maska i przesunięta do tyłu kabina. To wszystko ma nawiązywać do Bentleya Speed Six Gurney Nutting Sportsman coupe z 1930 roku, bardziej znanym jako „Blue Train”. I podobnie jak ten kultowy model sprzed 95 lat, tak i teraz Bentley EXP 15 także ma trzy osobne siedzenia z tyłu, które mają zapewnić pasażerom jeszcze większy komfort podróży. Bentley pisze też coś o specjalnych schowkach dla zwierząt, ale na zdjęciach prasowych nie wyłapałem o co chodzi.
W każdym razie Bentley EXP 15 ucieleśnia pięć zasad stylistycznych nadwozia, które mają pojawić się nowych elektrykach. Pierwsza to Upright Elegance, która pokazuje styl przedniego zderzaka. Następnie Iconic Grille – atrapa chłodnicy, której na próżno szukać w elektrykach. Z kolei Endless Bonnet Line odzwierciedla dziedzictwo przełomowych projektów marki, a Resting Beast ma odwzorowywać smukłą muskularność. Tył samochodu to Prestigious Shield, który otacza odświeżony emblemat Winged B. Tak pięć zasad ma definiować nowe, luksusowe i ekologiczne grand tourery Bentleya. I o ile dotąd byłem zakochany w Continentalu GT, to ten koncept mnie po prostu oszołomił. Tu już nawet nie chodzi o baterię i zasięg. Bo wierzę, że będzie zacny. Bentley pokazał coś, za co dałbym się pokroić. Niestety moja nerka nie wystarczy.
I wiecie co? Ja konceptów to już w swoim życiu trochę się naoglądałem. Ale żaden jak dotąd nie zrobił na mnie takiego wrażenia, jak ten. Może dlatego, że sylwetka Bentleya to od zawsze był sztos. No może poza Bentaygą. Tak czy siak – Bentley pozamiatał. Tym bardziej czekam na pierwszego, seryjnie produkowanego elektryka. Wy też?