Co roku w Nowy Rok robimy sobie wiele postanowień. Większość z nich runie zapewne już w połowie stycznia. Jest jednak takie, które warto spróbować zrealizować do końca. Mam na myśli suchy styczeń, czyli miesiąc bez alkoholu. Zwłaszcza, że w dobie aplikacji motywacyjnych i mediów społecznościowych to łatwiejsze niż jeszcze kilka lat temu.
Suchy styczeń, jak sama nazwa wskazuje polega na całkowitym powstrzymywania się spożywania alkoholu przez 31 styczniowych dni. Trend ten podobno został zapoczątkowany w Wielkiej Brytanii, lecz w czasach globalizacji internetu i mediów społecznościowych, szybko rozpowszechnia się także na inne kraje. W tym i Polskę. Kraj, gdzie małpki sprzedają się pewnie lepiej niż hot dogi na Orlenie. W każdym razie również w Polsce powoli zaczyna pojawiać się moda na nie picie. Zresztą poza samymi lekarzami i terapeutami dbają o to również osoby publiczne, które w ostatnich latach zdecydowały się na tzw. coming out i dzięki temu stały się ambasadorami abstynencji.
Dry January – suchy styczeń – co to?
Jak już napisałem suchy styczeń to nic innego, jak odstawienie alkoholu na cały miesiąc. Czemu akurat styczeń? Przecież, aby rozpocząć życie w trzeźwości każdy dzień jest dobry. Niby tak, ale Nowy Rok, to czas kiedy planujemy wiele postanowień na kolejne 12 miesięcy, zamierzamy zmieniać nasze nawyki i postawy życiowe, a więc ktoś wymyślił, że to dobry moment na rozpoczęcie budowy Nowego Ja. Przynajmniej na 31 dni. Chociaż, gdzieś kiedyś czytałem, że do zmiany nawyków potrzeba 21 dni, zatem istnieje szansa, że po 31 dniach część z Was do picia już nie wróci. Wiem, że to trochę złudne nadzieje, ale wiem też, że wszystko siedzi w głowie. Więc, jak jesteście zdania, że alko wyrządza w Waszym życiu więcej szkód niż radości, to zaczynajcie suchy tydzień razem ze mną. Ja już pierwszy suchy weekend w tym roku mam za sobą. Da się 😉
Co daje suchy styczeń?
No dobra, macie mnie. Ja psychoterapeutą, ani lekarzem nie jestem. Co prawda przez jakiś czas byłem dość blisko ze środowiskiem osób walczących z alkoholizmem w Polsce, więc trochę się nasłuchałem i jeszcze więcej naczytałem. Umoralniać Was nie będę, ale to na co ja liczę podejmując wyzwanie, to m.in.:
- lepsza jakość snu;
- wcześniejsze pobudki;
- wstawanie bez bólu głowy i złego samopoczucia;
- wzrost odporności organizmu;
- większy zapał do pracy i realizacji innych postanowień (treningi);
- brak wypisywania wieczornych alko-wiadomości;
- poprawa wyglądu skóry;
- lepsza kondycja;
- schudnięcie (brak efektu piwnego brzucha i wieczornego podjadania do piwa czy wina);
- terminowa realizacja podjętych zleceń;
- więcej wpisów na blogu;
- więcej czasu na czytanie;
- więcej pieniędzy w portfelu (butelka czy dwie nawet średniej jakości wina, bądź kilka piw to zawsze jakiś wydatek);
- ogólnie większa produktywność;
Cholera, szczerze mówiąc to dopiero wypisując to wszystko uświadomiłem sobie, ile zabiera mi te kilka lampek wina wieczorem. Wiem, że pandemia sprzyja spożywaniu, bo sam o tym nie raz już pisałem, ale od marca, czyli oficjalnego ogłoszenia koronawirusa w Polsce, można było już się wystarczająco codziennie nachlać, nie?
Czy mi się uda? Nie wiem, ale imprez i spotkań towarzyskich jest teraz nieco mniej, ferie w domu raczej, a samemu wieczór z piwem czy winem, chętnie zamienię na wieczór z filmem, bądź książką. Kilka dobrych pozycji ostatnio znalazłem. No, a gdyby rzeczywiście było ciężko, to w końcu jestem connected i mam na podorędziu kilka narzędzi, które przynajmniej w teorii mają mi pomóc:
Suchy styczeń – aplikacje pomagające rzucić alkohol
Niemal z miesiąca na miesiąc przybywa aplikacji ułatwiających walkę z nałogiem. Pomogła też w tym pandemia, kiedy Polacy otworzyli się na teleporady i teleterapię. Zwłaszcza w okresie twardego lockdownu anonimowi alkoholicy potrzebowali alternatyw dla mityngów czy sesji ze swoimi terapeutami. Rozwiązania z zakresu Digital Therapeutics zdawały się trafić na odpowiedni moment. Oto kilka aplikacji, z których warto skorzystać podejmując wyzwanie „suchy tydzień”. Czemu? Chociażby na aspekt motywacyjny – liczniki trzeźwości, czyli informację o tym, ile dni jesteśmy w stu procentach trzeźwi, dostęp do społeczności osób, którzy również teraz bądź wcześniej rozpoczęli życie w trzeźwości czy wskazówki i porady, jak przetrwać trudne chwile. Oczywiście nie da się ukryć, że większość tych apek to rozwiązania dla osób, które mają już zdiagnozowany problem z nadużywaniem alko, ale jeśli wchodzicie w opcję suchy styczeń, to znaczy, że też go macie, choć może jeszcze nie zdajecie sobie z tego sprawy. Ludzie nie mający problemu z nadmiernym spożywaniem alkoholu w życiu nie wpadliby na taki pomysł. Serio 😉 Sam kiedyś o tym też nie myślałem. Ale nie martw się, jeśli świadomie podejmujesz wyzwanie, to znaczy, że tak jak dla mnie, tak i dla Ciebie nie jest jeszcze za późno.
Rzuć alkohol – EasyQuit
Aplikacja, która ma na celu przełamanie nawyku picia alkoholu. Ma tryb „zwolnij”, naukowe statystyki zdrowotne, zaoszczędzone pieniądze, odznaki motywacyjne. Fajną opcją jest odliczanie czasu, gdzie można obserwować, jak wszystkie aspekty naszego zdrowia ulegają poprawie na skutek odstawienia alko. Sama ta informacja to całkiem sensowna motywacja. Mnie ta apka przypadła najbardziej do gustu, a muszę przyznać, że z racji swojej działalności dziennikarsko-blogowej przetestowałem ich całkiem sporo. Jedyne, co mnie zmartwiło to fakt, na jak długo należy odstawić alko, by niektóre czynności zdrowotne organizmu wróciły do normy. Normalnie masakra jakaś, ale chyba lepiej jest wiedzieć, niż nie wiedzieć. Nie ma tu opcji społeczności, czatów czy dostępności terapeutów, ale ja osobiście tego typu funkcjonalności kompletnie nie potrzebuję. To co jest tutaj, w zupełności mi wystarcza.
Nałogometr 2.0
Nieco bardziej zaawansowana apka od EasyQuit, ale moim zdaniem też dla osób z nieco bardziej zaawansowanym problemem. Z tego, co zauważyłem to jest już namiastka do terapii – chociaż wiem, że terapeuci za to stwierdzenie żywcem by mnie ubili. Ale tak – stoję na stanowisku, że codzienne wypełnianie ankiet, bądź rozmowy z chatbotami, to jest wstęp do terapii. Cóż – każdy ma prawo do swojego zdania, zresztą amerykańskie startupy typu BetterHelp bądź Talkspace, bazują właśnie na kontakcie z terapeutą za pośrednictwem wiadomości sms, bądź chatów. Takie czasy drodzy terapeuci czy tego chcecie czy nie.
Sober Grid
Chyba jedna z popularniejszych i najstarszych zarazem aplikacji przeznaczonych dla osób chcących zachować abstynencję. Myślę, że wiele aplikacji powstało na bazie właśnie tej. Posiadająca dość silną społeczność, która ma do dyspozycji mocno rozbudowany kanał komunikacyjny. Aplikacja globalna, w języku angielskim.
Oczywiście to aplikacja pośrednio wspierająca w dowiezieniu wyzwania suchy styczeń. Ale jeśli wśród swoich znajomych zakomunikujecie, że podejmujecie rękawicę, to trochę obciachem będzie później przyznać się do porażki. A świat jest mały i różne oczy widzą was wtedy nawet, jak myślicie, że nie nikt nie patrzy. Oczywiście to Wasza sprawa, ale chyba lepiej jest mieć przysłowiowe jaja, niż ich nie posiadać. Inna opcja to fakt, że na facebooku jest całkiem sporo grup dla osób rzucających picie. Warto zapisać się i chociażby poczytać kilka historii o tym, do czego może doprowadzić wpadnięcie w szpony tego nałogu.
Podsumowując – jak szukacie wsparcia, to w technologiach je znajdziecie. Jeśli szukacie wymówek, to też nie będzie z nimi problemu. Niezależnie od tego czy Wam się uda wytrwać do 1 lutego, czy nie – warto podjąć wyzwanie. Nawet na kilka dni. Bo jeśli się nie dacie rady, to będzie oznaczało, że macie znacznie poważniejszy problem, niż myślicie i to jest już być może ostatni gwizdek na to, by szukać nieco bardziej fachowej pomocy. Potraktujcie to więc jak swojego rodzaju test. Ciekawe, ilu z Was go ukończy. Dla niektórych to pewnie swoisty obóz przetrwania. Kiedyś czytałem w jakiejś książce o alkoholizmie, że dla niektórych alkoholików trudniejszy był pierwszy okres bez alko niż udział w misji wojennej. Niezłe szambo, co?
A przy okazji – po takim wpisie, nie wyobrażam sobie, żebym sam w styczniu coś chlapnął. Skoro ja więc mogę, to Ty też!