W najnowszej wersji swojej lodówki Family Hub, Samsung za pomocą wewnętrznych aparatów fotograficznych, automatycznie skanuje znajdujące się w niej produkty, identyfikuje je oraz przesyła powiadomienia o tym, co inni członkowie rodziny dokupili, bądź spożyli.
Dokupisz sobie piwo – jesteś w dupie. A w jeszcze gorszej, jak wieczorową porą kilka z nich spożyjesz. Oczywiście pod warunkiem, że będziesz trzymał je w nowej lodówce Family Hub. Bo to właśnie ona robi zdjęcia i liczy, niczym wredna teściowa, ile w nocy wypiłeś czy zjadłeś. A to tylko przykład. Na żonę czy dorastające dzieci, też znajdzie haka. Bo to taki domowy konfident na miarę Internet of Things. W dodatku za niemałe pieniądze. I podpierdoli Was wszystkich równo. Jak na kapusia przystało.
Jajko czy kura, a może lodówka czy telewizor?
W wielu domach od dawna toczy się spór o to, które urządzenie jest ważniejsze – lodówka czy telewizor. Członkowie rodzin kochają jedno i drugie. Singiel pewnie postawiłby na telewizor, a dzisiaj raczej laptop czy projektor – btw. LG ma takie fajne cudo, ale nowa lodówka Samsunga nie jest przecież dla niego. To produkt ewidentnie kierowany do rodzin. Tych inteligentnych, znaczy mocno technologicznych. Ale czy na pewno? Czy Samsung nie posunął się z tą technologią aż tak daleko, że to może być jeden z bardziej znienawidzonych produktów Internet of Things w kuchni? Zaczynam się nad tym dość mocno zastanawiać. Bo wiecie, od dawna powtarzam, że od miłości do nienawiści naprawdę nie jest daleko.
Lodówka w dobie insta
Co prawda Samsung nic na ten temat nie mówi, ale skoro chwali się funkcją ViewInside, dzięki której umieszczone w środku lodówki aparaty wyposażone m.in. w funkcjonalność AI do rozpoznawania obrazów, automatycznie skanują znajdujące się w niej produkty, identyfikuje je, a także przesyła powiadomienia, to pewnie kwestią czasu jest, aż zdjęcia z hashtagiem #ViewInside zasypią Instagram. A wtedy już naprawdę nie będzie się liczyło tylko to, co mamy w lodówce, lecz jak te produkty wyglądają i w jakiej kompozycji je ułożyliśmy. Zakład? Pomiędzy 2020 a 2030 będzie to pewne jak techno w trendzie. #FridgeInside, ani #InsideFridge, a tym bardziej #ViewInside póki co nie cieszą się zbytnią popularnością. Więc dla social marketerów Samsunga świat stoi otworem. Kupujecie kilku zasięgowych influencerów, pchacie im swoje Family Hub i jedziecie z koksem. Instagwiazdy pójdą na to jak wściekłe. Sprzedaż też pójdzie. Z czasem. A wszystko dlatego, że lodówka z wewnętrznym aparatem będzie tak samo pożądana, jak kijek do selfie. Kwestia wyprodukowania potrzeby. I mody. A w tym Koreańczycy są przecież dobrzy. Nawet kiepskiego Folda popchnęli w świat.
Lodówka na straży trzeźwości
Żeby nie było, że piszę bzdury, to z doświadczenia wiem, ile wieczorową porą z mojej lodówki potrafi czasem butelek zniknąć. I wiem też, że wcale nie zaliczam się w tym zakresie do ścisłej czołówki. A, że nowa lodówka Samsunga może poinformować o tym rodzinę, to nic nie stoi na przeszkodzie, by współpracowała z naszą rodziną – to z pewnością, ale również na przykład z naszymi terapuetami, jeśli poszliśmy na terapię czy chociażby z taką aplikacją, jaką jest Helping Hand, bądź kilkoma innymi, pomagającymi wytrwać w trzeźwości. Oczywiście to zaraz i natychmiast nie zadziała, ale jeśli na przykład macie problem z alko i chcecie z niego wyjść, to być może możecie zdefiniować jako członka rodziny jakiegoś terapeutę z Helping Hand i sprawa załatwiona. Bo ciepłego piwa, a tym bardziej ciepłej wódki przecież się nie pije, prawda? To usługa oczywiście dla alkoholików wysokofunkcjonujących, czyli tych, który zarówno stać na najnowszą lodówę od Samsunga, jak i tych, którzy z IoT są za pan brat. Ale ich jest coraz więcej, nieprawdaż?
Lodówka zadba o linię
W dobie wszelakiej maści trenerów i motywatorów, a także różnego rodzaju apek wspomagających bycie fit, lodówka również może pełnić taką rolę. Będzie na bieżąco informowała, jakie produkty spożywasz, a dzięki współpracy ze startupem Whisk, który Samsung NEXT niedawno przejął, pomoże zaplanować posiłki nawet na cały tydzień. Czyżby magiczne diety od Chodakowskiej, Lewandowskiej, Karmowskiego czy rzeszy innych trenerów personalnych, miała zastąpić lodówka? Jeśli tak, to wcale nie jest to najgłupszy pomysł.
A biorąc pod uwagę fakt, że w Polsce Samsung jakiś czas temu nawiązał współpracę z Frisco, to brakujące produkty z odpowiedniej diety, magicznie znajdą się w naszej lodówce. O asortyment się nie martwcie. To już bolączka Frisco.pl.
Bat na cukrzyków?
Ja zastosowań dla nowej lodówki Samsunga widzę wiele. Od tych złych, do tych dobrych. Do dobrych należy dbanie o dietę. Ale nie tylko tą fit, o której mowa powyżej, ale na przykład chociażby tę dla cukrzyków. Apkę Samsunga można zintegrować z aplikacją dla cukrzyków. Tutaj poziom cukru w organizmie jest wprost proporcjonalny do tego co i ile zjedzą. A nie od dzisiaj wiadomo, że lubią podjadać. Potem poranny poziom, biadolenie, że cukier jest za wysoki i cyk zastrzyk. A w tym wypadku lodówka również mogłaby przypominać o tym, co można, a czego nie i przygotowywać oraz zamawiać odpowiednie posiłki. Oczywiście dla tych, co chcą.
Zaczniemy oszukiwać lodówkę?
I przyszedł wreszcie czas na złą stronę Family Hub. Czyli niezliczona liczba danych. Bo to o dane ta gra się toczy. Twoje, moje, nasze. Myślisz sobie, że to nic takiego? A to się zdziwisz. Pewnie za jakiś czas. A w szczególności, jak na przykład kredytu nie dostaniesz, bo sposób Twojego odżywania zagraża Twojemu zdrowiu. Bzdura? Pożyjemy, zobaczymy. Już niektórzy stosują scoring w oparciu o aktywność w mediach społecznościowych.
Ja zastanawiam się nad czym innym. Czy właśnie z początkiem 2020 zaczynają się czasy, kiedy będziemy oszukiwać nasze sprzęty AGD – lodówki, pralki, zmywarki? Wszystko po to, by najbliższe nam osoby, rodzina, znajomi czy inni nie dowiedzieli się o tym, że lubimy zbyt często zjeść coś niezdrowego i jak często to robimy. A jeśli tak, to zaczynamy żyć w świecie, który zahacza już o paranoję? No bo jak inaczej nazwać sytuację, kiedy oprócz jednej lodówki w domu, będziemy mieć gdzieś ukrytą na przykład turystyczną, w której będą znajdowały się niezdrowe pokarmy. Ale wtedy opaska na ręku, która mierzy nasze kroki, jakość snu, ale i stężenie oraz zawartość naszego potu, wyczuje jakiś przekręt….
A następnego dnia rano, lodówka zamiast ulubionych zdjęć czy feedu z mediów społecznościowych, wyświetli napis:
Oszukałeś mnie wczoraj w nocy! Wypiłeś o jedno piwo za dużo. Zostaniesz ukarany!
Męża oszukasz, żonę oszukasz, ale AI nie oszukasz
A teraz naprawdę się zastanów, czy aż tak bardzo potrzebujesz sztucznej inteligencji nawet w kuchni? Za moment wejdzie Ci do łazienki, by codziennie mocz analizować i przesyłać do odpowiednich ludzi. Byle tylko do lekarza rodzinnego, bo to pół biedy. Jak Samsung ogłosi, że do serii Family Hub włącza inteligentny sedes, będzie to znak, że warto się wreszcie opamiętać. Bo o takie dane, z pewnością wcześniej czy później będą się bili ubezpieczyciele. Już nie pójdziesz po ubezpieczenie i w kwestionariuszu na pytanie o spożycie alkoholu, odpowiesz – sporadycznie. Podobnie z chorobami. Z twojego moczu będą wiedzieć wszystko. ZUS z chęcią cofnie rentę czy niejedno zwolnienie. No, a przecież nie będziesz za potrzebą biegać do sąsiada, bo po cholerę Ci w takim razie swój kibel w domu??? Zobaczycie, że tak jak nową ropą stały się nasze dane, tak nowym luksusem będzie prywatność i życie offline. Z tym tylko, że będzie ono coraz trudniejsze. Może jeszcze nie dziś i nie teraz, ale w tej dekadzie na pewno.
I żeby nie było….. ja kocham Internet of Things. Ale tak mocno, jak go kocham, tak równie bardzo zaczynam sobie cenić życie analogowe, prywatność i bycie offline, czyli JOMO (joy of missing out). I z tego co wiem, nie tylko ja.