Mobileye w Polsce powinien być znany dzięki Piotrkowi Nawrockiemu, który przez długi czas ewangelizował krajowy rynek, zwłaszcza flotowy i ubezpieczeniowy, odnośnie możliwości izraelskiego rozwiązania dla kierowców. Duża część z Was pewnie o izraelskiej firmie usłyszała, jak za grube miliony dolarów przejął ją Intel kilka lat temu. A dla tych, co wciąż nie kojarzą, o co biega, to wyjaśnię, że Mobileye oferuje rozwiązania bazujące na coraz bardziej inteligentnych kamerach do samochodów, pomagających zapobiegać wypadkom i kolizjom na drodze.
W wielu przypadkach to się sprawdza. Na tyle, by Ford chciał Mobileye wrzucić do wszystkich swoich nowych samochodów na całym świecie. Wczoraj o tym poinformował. Fajnie to uzasadniła nawet Lisa Drake, dyrektor ds. operacyjnych w amerykańskim Fordzie twierdząc, że funkcje Ford Co-Pilot360 zostały dostarczone kierowcom m.in. po to, by zwiększyć ich pewność siebie za kierownicą. A funkcjonalność Mobileye doskonale pokrywa się z tym założeniem. Nawet będąc mocno sceptycznie nastawiony do Mobileye, trudno się z panią Drake nie zgodzić.
Znając życie dostępność Mobileye będzie zależała od wybranej konfiguracji, ale grunt, że rozwiązania serii EyeQ będą dostępne. W każdym razie kamery Mobileye, które będą umieszczane na przedniej szybie, mają współpracować z Co-Pilot360. Dzięki temu auto będzie mogło rozpoznawać znaki drogowe, pieszych czy innych uczestników ruchu i odpowiednio zareagować w kryzysowej sytuacji. Ford twierdzi, że największa funkcjonalność, czyli aktywny asystent jazdy bez konieczności trzymania rąk na kierownicy ma być dostępna w nowym Mustangu Mach-E i nowym F-150. Aż już chciałbym to sprawdzić. Zarówno w Mustangu, jak i F-150.
I mimo, że Mobileye z Fordem współpracuje już od jakiegoś czasu, to warto zwrócić uwagę na fakt, iż Ford zdecydował się wdrożyć izraelskie rozwiązanie do wszystkich swoich aut nowej generacji. Ci co mają akcje Mobileye, już pewnie sikają ze szczęścia, bo wartość ich akcji pójdzie w górę niczym wirus w Wuhan.
