W Polsce brakuje kierowców zawodowych. W 2022 roku luka tam ma wzrosnąć do 200 tysięcy, sięgając 1/4 całego zapotrzebowania w branży. W chwili obecnej, sposobem na jej łatanie jest zatrudnienie kierowców z zagranicy. Automatyzacja transportu bowiem, to pieśń przyszłości.
Takie wnioski pochodzą z raportu „Transport przyszłości. Raport o perspektywach rozwoju transportu drogowego w latach 2020-2030”, opracowanego przez PwC na zlecenie Związku Pracodawców Transport i Logistyka Polska, w partnerstwie z Santander Bank Polska, DAF i Uber.
Można powiedzieć, że Polska transportem stoi, bo sektor TSL (transport, spedycja, logistyka) generuje ok. 6% polskiego PKB. Mimo to, niemal wszyscy doskonale zdają sobie sprawę z faktu, iż coraz bardziej odczuwalny jest problem braków kadrowych wśród zawodowych kierowców.
Jak wynika z raportu opracowanego przez PwC, owe braki jeszcze 3 lata temu szacowano na ok. 100 tys. Za kolejne 3 lata, luka ta będzie już dwukrotnie większa. Co więcej, problemem nie jest już tylko liczba brakujących kierowców, ale także coraz częściej ich jakość. Innymi słowy – brakuje również kwalifikacji, umożliwiających efektywne wykonywanie usług transportowych.
Autorzy raportu zwracają także uwagę na fakt, iż grupa kierowców zawodowych powoli się starzeje, a wśród osób poniżej 35 roku życia, zainteresowanie tym zawodem jest niższe niż potrzeby branży.
Przewoźnicy próbują w jakiś sposób się jednak ratować. Jednym z kierunków jest zatrudnienie obcokrajowców, a innym wzrost płac. Chociaż jak tłumaczy Martyna Dziubak, analityczka Santander Bank Polska – Wynagrodzenia kierowców stanowią największą część struktury kosztów – ich udział wynosi ok. 35%. Duże zapotrzebowanie na kierowców prowadzi do wzrostu kosztów płac w branży i wywołuje silną presję na marżę, co w efekcie może spowodować zwiększenie stawek frachtów.
Automatyzacja i ciężarówki autonomiczne lekarstwem dla transportu?
Według danych GUS w 2018 roku w sektorze transportu i logistyki przeciętne wynagrodzenie brutto wzrosło o 5,4%, a w okresie styczeń – sierpień 2019 r. o kolejne 5,6%. Z problemem rosnących kosztów borykają się przewoźnicy w całej Europie. Do wzrostu wynagrodzeń dochodzą rosnące opłaty drogowe, zmienne ceny paliw, a także konieczność coraz wyższych nakładów inwestycyjnych. Dlatego duże nadzieje branża pokłada w rozwoju automatyzacji i technologii, przejawiającej się głównie w rozwoju pojazdów autonomicznych.
Jednakże w raporcie „Transport przyszłości. Raport o perspektywach rozwoju transportu drogowego w latach 2020-2030” autorzy skłaniają się ku poglądowi, że substytut pracy ludzkiej w postaci technologii nie jest jeszcze wystarczająco rozwinięty, aby zapełnić luki kadrowe. Szacują, że w sektorze transportu automatyzacja przyniesie widoczne efekty na rynku pracy najwcześniej za 5-10 lat. Wówczas jej poziom może osiągnąć nawet 23%, co oznacza, że blisko co czwarty pracownik będzie mógł zostać zastąpiony przez automat. Po 2030 r. poziom automatyzacji może osiągnąć nawet 50%.
Analityczka Santander Bank słusznie zwraca uwagę na fakt, że dostępne technologie to jedno, ale ważniejsze będzie wprowadzenie odpowiednich norm prawnych oraz gotowość firm transportowych do poniesienia odpowiednich inwestycji, związanych z wprowadzeniem autonomicznych samochodów: Dzięki rozwojowi technologii, szacowany spadek kosztów przedsiębiorstw transportowych po 2025 r. może wynieść nawet 28% w porównaniu z rokiem 2016. Niemniej jednak do upowszechnienia się zaawansowanych technologii potrzebne jest wprowadzenie odpowiednich regulacji prawnych oraz ich ujednolicenie między krajami. Przedsiębiorstwa, które jako pierwsze zaadaptują rozwiązania autonomiczne mogą osiągnąć znaczną przewagę konkurencyjną. Jednak będzie to prawdopodobnie wymagało wysokich nakładów inwestycyjnych. Ponadto przewoźnicy powinni być gotowi na zmianę struktur zatrudnienia. W dłuższej perspektywie czasowej można oczekiwać, że w kadrze rósł będzie udział specjalistów z obszaru IT. W długim terminie może to oznaczać zmianę modeli biznesowych przedsiębiorstw. Automatyzacja nie stanowi więc krótkoterminowego rozwiązania dla niedoboru podaży na rynku pracy kierowców, może być jednak realną szansą w długim okresie.
Niewykluczone jest, że za te 5-10 lat, zamiast kierowców zawodowych, będzie poszukiwało się administratorów / koordynatorów autonomicznych samochodów ciężarowych. Szczerze mówiąc, to jestem o tym wręcz przekonany, bo automatyzacja transportu, mimo, że jeszcze nieco odległa, z pewnością jest nieunikniona. Podobnie, jak jego elektryfikacja.