Kawasaki nieco inaczej podchodzi do elektromobilności. Swoją przygodę z tym segmentem kontynuuje wypuszczając elektryczny rower dla dzieci – Kawasaki Elektrode. Celuje w przedział od trzech do ośmiu lat. Jak mniemam, chodzi o to, by łatwiej utrzymać równowagę dzieciom, które dopiero wsiadają na rower. Czyli szybciej je nauczyć jeździć. Może ma to sens?
Rowery elektryczne stają się coraz bardziej popularne i będą jeszcze bardziej. To bez dwóch zdań. Zauważa to też Kawasaki – marka dotychczas znana z produkcji motocykli, ale także deskorolek elektrycznych, które dostępne są w polskich elektromarketach. Nie mam danych dotyczących tego, jak się one sprzedają, ale znam przedstawiciela i przy pierwszej okazji nie omieszkam o to spytać.
Biorąc powyższe pod uwagę, zaskoczeniem wcale nie musi być fakt, że Kawasaki postanowiło wypuścić rower elektryczny dla dzieci. Ten segment rynku nie jest aż tak zagospodarowany, jak rowery elektryczne dla osób dorosłych. A jeśli wierzyć materiałom informacyjnym przygotowanym przez producenta, brak pedałów, ma pomóc dzieciom w zachowaniu balansu jazdy i poruszaniu się bez podpórki. Czy rzeczywiście tak jest? Nie wiem. Ale wiem przynajmniej tyle, że jeśli fikną przy prędkości 20 km/h dopiero ucząc się jeździć, to powybijają sobie wszystkie zęby. Na szczęście, prędkość można ograniczyć, by tego uniknąć – 8, 12 i dopiero 20 km/h. To informacja dla rodziców, którzy zainteresowani są Kawasaki Elektrode.
Zatem jeśli Twoje dziecko waży do 45 kg i ma powyżej 3 lat – można spróbować. Na własną odpowiedzialność oczywiście. Rower, a w zasadzie jeździk elektryczny Kawasaki Elektrode, waży około 15 kilogramów, a bateria i pojemności 5,1 Ah umożliwi jazdę przez ok. 2,5 godziny na jednym ładowaniu. Oczywiście uzależnione jest to od stylu jazdy czy prędkości, z jaką dziecko będzie się poruszać. Trochę krótko, biorąc pod uwagę fakt, że naładowanie jej do pełna ma zająć ok. 3 godzin. Czyli dłużej się ładuje niż jeździ. No, ale tak to już jest. Z drugiej strony – dzieci w tym wieku zazwyczaj nie jeżdżą więcej niż 2,5h w sposób ciągły.
Generalnie sam rower źle nie wygląda, wręcz przeciwnie. Ze zdjęć producenta widać, że podobnie jak w przypadku motocykli, tak i tutaj zastosowanie może być nie tylko miejskie, lecz nawet delikatny off-road. To wszystko po to, by w dziecku jak najwcześniej zaszczepić dryg do tego, co Kawasaki ma najlepsze. A zatem Kawasaki Elektrode ma być jedynie wstępem do świata motocykli tej marki. I stąd zapewne ten brak pedałów. To ma z pewnością większy sens niż cena, która ma wynosić ok. 1100 dolarów. W sprzedaży jeszcze go nie ma. To na wypadek, gdybyście nie wiedzieli, jak lepiej zainwestować 5 koła. Może na przyszłoroczne komunie. I pamiętajcie. W zasadzie to kupujecie nie elektryczny rower dla dzieci, tylko elektryczny mały motocykl i tak właśnie powinno o nim się mówić. Wtedy te 1100 dolarów ma lepsze uzasadnienie.