Podobnie jak nowa Klasa S, tak i nowy Mercedes Klasy C został wyposażony w drugą generację systemu operacyjnego MBUX (Mercedes-Benz User Experience). Dzięki temu auto staje się bardziej inteligentne.
W ostatniej dekadzie Klasa C była najczęściej kupowanym modelem Mercedes-Benz. Dla tych co lubią statystyki – poprzednia generacja, wprowadzona w 2014 roku, tylko w wersjach Limuzyna i Kombi, trafiła do ponad 2,5 miliona nabywców. A dla tych, co od danych sprzedażowych wolą technologie w wydaniu connected cars, mam trochę fajnych informacji.
Już poprzednia generacja Klasy C wyróżniała się wyjątkowo atrakcyjnym projektem wnętrza. Nowe wydanie modelu reprezentuje w tym względzie jeszcze wyższy poziom. W kabinie obecne są liczne akcenty z nowej Klasy S, tyle że w sportowej interpretacji. Co prawda nie mamy tu MBUX Hyperscreen i oddzielnego ekranu dla pasażera, jak w nowej „esce”, ale i tak jest nieźle.
Podkreśla to architektura kokpitu – deska rozdzielcza i centralny wyświetlacz są lekko pochylone w kierunku kierowcy. Funkcję zestawu wskaźników pełni wolnostojący ekran LCD o wysokiej rozdzielczości, dostępny w wersji o przekątnej 10,25” i 12,3”. Zwrot w kierunku cyfryzacji jest widoczny również w przypadku centralnego, dotykowego wyświetlacza (9,5” lub 11,9”). Jego pionowa orientacja jest korzystna szczególnie przy używaniu nawigacji. Oba ekrany zdają się wizualnie unosić nad deską rozdzielczą.
Także asystent głosowy „Hej Mercedes” stał się bardziej interaktywny. Niektóre czynności – takie jak odebranie połączenia telefonicznego – można teraz zlecić nawet bez używania hasła „Hej Mercedes”. Asystent „potrafi” też objaśnić funkcje auta, np. podpowie, jak sparować smartfon przez Bluetooth lub gdzie można znaleźć apteczkę. Ponadto, dzięki funkcji Smart Home, za jego pomocą można zdalnie obsługiwać wyposażenie inteligentnego domu. „Hej Mercedes” jest też w stanie rozpoznać pasażerów po ich głosach.