Mercedes zaprezentował swojego nowego SUV-a. Ładniejszy, lepiej wyposażony i jeszcze bardziej luksusowy. Oto Mercedes GLS.
Na odbywających się właśnie targach motoryzacyjnych w Nowym Jorku, Mercedes zaprezentował swojego nowego SUV-a. Czemu akurat właśnie tam? Bo to Stany Zjednoczone mają być głównym rynkiem dla tego auta. Czy Amerykanie pokochają duże auto ze Stuttgartu i postawią w jednym szeregu z uwielbianymi przez siebie znacznie większymi GMC, Cadillac Escalade czy Lincoln Navigator?
Wstępną odpowiedź mogą dać odbywające się właśnie targi. Jednak mimo, że GLS jest powiększony, ma teraz znacznie więcej przestrzeni wewnątrz, to wciąż bliżej mu do europejskich aut, niż amerykańskich wielkich, kanciastych SUV-ów. Do nich, wciąż brakuje mu około pół metra. No, ale może w kolejnych generacjach, ta różnica będzie topnieć…
Nie da się jednak ukryć, że takie auto w ofercie Mercedesa jest potrzebne. Coraz więcej osób poszukuje właśnie tego typu samochodów – będących czymś większym od klasycznych SUV-ów, ale nie wyglądających jeszcze tak okropnie jak van. A do tego w segmencie premium.
Klasa S wśród SUV-ów
Mercedes sam chce, by nowy GLS był klasą S wśród SUV-ów. Takie konotacje byłyby dla niego mocno korzystne. Patrząc na pierwsze zdjęcia z salonu w Nowym Jorku, przy bogatej wersji możemy na to przystać. Przy skromniejszej konfiguracji będzie wyglądał jak S klasa na kołpakach, jeśli chcemy trzymać się tego porównania. Ale jest jeszcze jedno auto, w kierunku którego właśnie zwracają się wszystkie oczy. To oczywiście BMW X7. Konkurent najbliższy terytorialnie dla Mercedesa. Rzeczywiście walka w tym segmencie robi się naprawdę mocno ciekawa. I klient, który będzie poszukiwał dużego SUV-a z segmentu premium, będzie miał sporą zagwozdkę. Na tym etapie nie ma już słabych graczy. Tu decydują niuanse, a więc gra na emocjach. Czy Mercedes będzie umiał powalczyć o emocje Amerykanów? Czas pokaże. Czemu Amerykanów? Bo to kluczowy rynek dla Niemców w tym segmencie aut. Europa się nie liczy. To jak sprzedaż w Polsce w porównaniu z Niemcami. Śmiech i łzy. Bynajmniej nie szczęścia.
Jest luksusowo i technologicznie
Nowym GLS można się zachwycać albo ganić, ale faktem jednak jest, że to Mercedes. Więc poziom musi trzymać. A w dobrej konfiguracji jest naprawdę luksusowo. O poszczególnych elementach i cenach jeszcze niewiele wiadomo, ale patrząc na zdjęcia, czuć pismo nosem. Technologicznie też jest dobrze. W zasadzie to śmiało możemy powiedzieć że to idealna zabawka dla chłopców 40+. Będą szczęśliwi. A to szczęście zapewni 11,6 calowy ekran, który wyświetli nawet filmy.
Całość bazuje na Mercedes-Benz MBUX infotainment system. Jeśli macie 4 i pół wolnej minuty, sprawdźcie, jak to działa:
Wreszcie zadbano o pasażerów, którzy też kochają technologie
Pasażerowie również mogą korzystać z rozrywek technologicznych. Przynajmniej ci, którzy siedzą w drugim rzędzie. Dla tych w trzecim, przewidziano jedynie port USB. To i tak nieźle, ale skupmy się na drugim w takim razie. Po środku siedzeń dostępna jest stacja dokująca, w której znajduje się 7 calowy tablet pracujący na Androidzie. Za jego pomocą można na przykład sterować oświetleniem czy klimatyzacją, ale przede wszystkim korzystać z wielu dostępnych aplikacji i multimediów oraz streamować muzykę czy filmy.
Funkcja „myjnia” dla zapominalskich
Zdarzyło się Wam kiedyś nie zamknąć lusterek, jak wjeżdżaliście na myjnię? No to już więcej nie musicie tego robić. Wystarczy uruchomić funkcję Carwash, a GLS sam przygotuje auto do procesu mycia: złoży lusterka, zamknie okna i szyberdach, wyłączy czujnik deszczu, włączy kamerę 360 stopni, by ułatwić wjazd do myjni. Słabo?
Gdybym miał brać, to tylko topową wersję GLS 580 4MATIC z prawie 500 konnym V8 pod maską. No, ale ja mam hopla na punkcie mocnych aut. Gorąco wierzę, że Wy też.