Scrolling – co to jest i czy jest niebezpiecznym zjawiskiem?

Scrolling to pojęcie, które w ostatnim czasie zyskuje coraz bardziej na znaczeniu i często pojawia się w negatywnym kontekście. Dlaczego tak jest i co właściwie oznacza?

Scrolling dosłownie oznacza przewijanie. Wraz z rozwojem mediów społecznościowych, termin ten został zaadoptowany na określenie procesu przeglądania, czyli przewijania / scrollowania serwisów społecznościowych, ale także witryn informacyjnych, na urządzeniach mobilnych. Dlaczego zatem coraz więcej osób, a w tym również psychologów, uważa, że jest to złe?

Jednoznacznej odpowiedzi nie ma. Można powiedzieć, że poprzez scrollowanie, spędzamy coraz więcej czasu przy urządzeniach mobilnych, co samo w sobie nie jest już dobrym objawem. Istnieje wiele badań dowodzących, że media społecznościowe, w tym TikTok nie mają dobrego wpływu na młode pokolenie, potrafią uzależniać, wpływać na zmniejszenie swojej samooceny, chęć dorównania czy zaimponowania innym, a w skrajnych przypadkach prowadzić nawet do depresji.

Innym negatywnym działaniem scrollingu, na który wskazują psychologowie, jest uzależnienie. I o ile przewijanie stron newsowych, blogów, na przykład takich, jak mój czy portali informacyjnych, nie ma w sobie jeszcze nic złego, o tyle codzienne, intensywne spędzanie czasu na przeglądaniu contentu z Instagrama, Facebooka, Twittera czy wspomnianego już TikToka, może prowadzić do uzależnienia. Przynajmniej, jak twierdzą psychologowie – osób podatnych na uzależnienia oraz dzieci i młodzieży. W mojej ocenie dorosłych także, chociaż zdecydowanie mniej się o tym mówi, bo to nie oni są targetem treści generowanych chociażby na TikToku czy Instagramie.

Scrolling zjawisko społeczne

Z drugiej strony, aby mieć świadomość tego, że scrolling jest już dzisiaj powszechnym zjawiskiem społecznym, a nie wymysłem psychologów czy nawet moim na potrzeby tego materiału, wystarczy wsiąść do komunikacji miejskiej w Warszawie. Środek transportu do wyboru – metro, autobus, tramwaj, kolej miejska. O ile jeszcze kilka lat temu osoby starsze przeglądały bądź czytały prasę drukowaną, dzisiaj coraz częściej zastępują ją smartfonami. O młodzieży już nie wspominam. W godzinach porannych w stołecznym metrze niemal wszyscy podróżni wpatrzeni są w swoje smartfony, będąc zaangażowani często w bezmyślną konsumpcję zupełnie niepotrzebnych im treści.

Czy Warszawa, a nawet Polska jest odosobniona w tym zjawisku? Nie. Scrolling mediów i serwisów społecznościowych dotyczy niemal wszystkich społeczeństw, zwłaszcza w nieco lepiej rozwiniętych gospodarczo krajach. To znaczy takich, gdzie konsumentów stać na zakup urządzeń mobilnych, a co więcej, gdzie transfer danych nie kosztuje tyle, ile jeszcze dziesięć lat temu. W skrócie – większość krajów na świecie.

scrolling

Historia scrollingu w internecie

Nie wiem czy wszyscy pamiętacie, ale kilkanaście lat temu, większość stron internetowych miała gdzieś swój koniec. To znaczy, nie można ich było przewijać w nieskończoność. Aby przejść dalej, stosowana była paginacja, czyli innymi słowy na przykład numerowanie kolejnych stron. Sam to stosowałem w swoich poprzednich serwisach internetowych, a nawet dzisiaj mam ustawioną paginację w kategoriach tego bloga. W każdym razie w 2006 roku, inżynier, innowator i przedsiębiorca Aza Raskin, zaprojektował wzorzec nieskończonego przewijania. W mojej ocenie był to przełomowy moment, który na zawsze zmienił konsumpcję treści w internecie. W efekcie strony internetowe z wiadomościami można było przewijać w nieskończoność, bo ciągle ładowały się nowe treści, ale także serwisy streamingowe korzystają z tego rozwiązania. Z pewnością spotkaliście się z tym zjawiskiem na YouTube czy Netflixie. Jak to tam działa? Po zakończeniu jednego filmu czy treści video, automatycznie ładowane są kolejne. Kończy się jeden odcinek serialu na Netflixie, za 5 sekund rozpocznie się odtwarzanie kolejnego.

Wracając do historii, proces nieskończonego przewijania (infinite scrolling) zapoczątkował Aza Raskin, a następnie udoskonalił go Paul Irish, który zrobił wtyczkę JavaScript.

Dzisiaj scrolling to już nie tylko sam proces ułatwiający korzystanie ze stron internetowych czy serwisów społecznościowych, ale tak jak napisałem powyżej, termin ten określa już pewnego rodzaju zachowania, będące nawet zjawiskiem społecznym. To dowodzi też faktu, jak szybko staliśmy się społeczeństwem informacyjnym.

Media społecznościowe świadomie zachęcają do scrollingu

Kojarzycie film Dylemat Społeczny? To dokument emitowany na Netflixie, tłumaczący, w jaki sposób serwisy społecznościowe uzależniają swoich użytkowników. Do jakich metod się uciekają, serwując im w taki sposób wyświetlane treści, by jak najdłużej zatrzymać ich uwagę. By zachęcić do jak najdłuższej konsumpcji contentu, poprzez scrollowanie ekranu, a nawet interakcję z innymi użytkownikami. Bo prawda jest taka, że w dzisiejszym, internetowym świecie, to o Waszą uwagę toczy się walka. Ona jest cenna i monetyzowana. Im więcej czasu spędzacie na danej stronie, aplikacji, serwisie, tym większą stanowicie wartość dla wydawców, developerów, twórców. Nie zachęcam tutaj do całkowitego życia offline, bo aż tak obłudny nie jestem, zwłaszcza, że sam produkuję treści na moim blogu, ale zwracam Wam uwagę na ten fakt.

Czy scrolling ma wpływ na konsumpcję treści?

Niech za odpowiedź na to pytanie posłuży opis pewnego badania. Otóż przed grupą osób biorących w nim udział, postawiono naczynie ze słodyczami i informacją, że można je spożywać bez ograniczeń, ale za pośrednictwem dostarczonej miarki. Kolejnego dnia miarkę zastąpioną większą i większą. W efekcie spożycie słodyczy wzrastało proporcjonalnie do wielkości miarki. Czy już rozumiecie, dlaczego dla wydawców tak istotną rolę odgrywa scrolling, a dokładniej nieskończone przewijanie?

Dobre intencje

Fakt, że dzisiaj scrolling ma złe konotacje i jest niepochlebnie oceniany przez psychologów, nie oznacza, że jego projektant, czyli Aza Raskin miał złe intencje. Jak sam niejednokrotnie twierdził, jego celem była poprawa użyteczności, co przekładało się na eliminację liczby kliknięć. I to mu się udało. Natomiast uważam, że przypisywanie mu tego, że dzisiaj scrollingowi dzieci i młodzież oddają całe godziny swego życia, to tak, jakby obwiniać Juliusza Cezara, któremu przypisywane jest wynalezienie szyfru, o to, że szyfrem posługują się też dilerzy, gangsterzy i zbrodniarze wojenni. Zejdźmy na ziemię.

Dlaczego scrollujemy?

Naukowcy i badacze znaleźli i na to już odpowiedź. Okazuje się, że nasz mózg potrzebuje dopaminy. To, żadne odkrycie. Odkryciem natomiast jest fakt, że ciągłe wyświetlanie nowych postów, treści, krótkich form video czy zdjęć, właśnie ten zastrzyk dopaminy nam daje. I stąd jest to tak wciągające zajęcie, a często nawet uzależniające. Przynajmniej w niektórych przypadkach. A jeżeli od razu nie uzależnia, to z pewnością prowadzi do wykształcenia nawyków, tak bardzo pożądanych przez wydawców, producentów aplikacji czy właścicieli serwisów społecznościowych. Niektórzy twierdzą, że nawyk umiarkowanej trudności potrzebuje aż 66 dni na wykształcenie, jednak chirurg Maxwell Maltz zaobserwował, że jego pacjenci potrzebowali przynajmniej 21 dni, by go wykształcić. Co prawda dzisiaj zostało to powszechnie uogólnione do tych 21 dni, jednak jeżeli mamy wytworzyć w sobie nowe nawyki, to ja sugeruję ruch, ćwiczenia, zdrowe odżywianie czy troskę o najbliższych i rodzinę, a scrolling zostawmy sobie pod kontrolą. Pierwszym krokiem do niej będzie wyłączenie powiadomień push, dotyczących wszystkich serwisów społecznościowych. Serio, wiem to po sobie. To tak zwane wyzwalacze, które powodują to, że chcąc zobaczyć to jedno zdjęcie czy film dodane przez znajomych, oglądamy przy okazji dziesiątki, jeśli nie setki, innych. Tracąc cenne minuty swojego czasu. Gdyby jeszcze ktoś za to nam płacił. Niestety to „im” płacą za nasz czas. Głównie reklamodawcy. Zatem czas za czas. Czas najwyższy to zrozumieć i zacząć konsumować treści świadomie.

Podobają Ci się treści, które tworzę? Wesprzyj mnie jako twórcę




Paweł Kacperek
Jestem niezależnym blogerem technologicznym, twórcą treści, mówcą technologicznym i futurystą. Mam fioła na punkcie Internet of Things, którego rozwiązania dotykają niemal każdej gałęzi życia i gospodarki. Głównie o tym piszę. Zapraszam Cię na mój blog technologiczny, który mam nadzieję - będziesz często odwiedzać. Bo jako typ skręcony technologicznie, zrobiłem sobie bloga, jaki sam chciałbym czytać. Nawet jak opisuję jakieś newsy, to zazwyczaj opatrzone są one moim komentarzem, wynikającym ze specyficznego punktu patrzenia na tech. #żyjinteligentnie

Instagram

Treści, które tutaj tworzę są bezpłatne i zawsze takie będą. Nie zamykam ich za żadnym paywallem, jak to robią inni, bo czerpię radość z tego, że chcecie je czytać. Mam jednak prośbę - zaobserwujcie mój instagram, bo wrzucam tam relację za każdym razem, jak się tylko pojawi nowy wpis u mnie na blogu. Będzie mi miło, wiedząc, że mnie obserwujecie ;) https://instagram.com/pawelkacperek

Mój kanał na YouTube

Zerknij też na to