Tych rzeczy koronawirus nauczy Polaków

Koronawirus to dramat. I nie trzeba tego nikomu tłumaczyć, bo media trąbią o tym non stop. Cieszę się, że jeszcze ani mnie, ani nikogo z moich bliskich nie dotknął. I mam nadzieję, że tak już zostanie. Jednak wiem, iż nie wszyscy mają takie szczęście i wiem też, że trzeba robić wszystko, by go uniknąć. A to wymaga zmiany naszych przyzwyczajeń, nawyków i postaw. Poza tym dla inteligentnego społeczeństwa, każdy kryzys to szansa na lepsze jutro. A ja wciąż wierzę, że właśnie takim jesteśmy.

Psychologowie i różnej maści coachowie twierdzą, że do zmiany nawyków potrzebne jest minimum 21 dni. Z najnowszych informacji dotyczących pandemii koronawirusa wynika, że w Polsce jego apogeum dopiero przed nami. Przewiduje się, że nastąpi ono za ok. 2-3 tygodnie. A więc ten czas w zupełności wystarczy, byśmy chociaż w części zmienili nasze przyzwyczajenia, a to już powoli zaczyna się dziać. Może się okazać, że tegoroczne wakacje przywitamy z zupełnie nowymi umiejętnościami, nawykami i przewartościowanym kompletnie życiem.

Oto 5 rzeczy, których uczy nas koronawirus

Mycie rąk

30 sekund. Tyle powinien wynosić czas mycia rąk. Informują o tym spoty reklamowe, ale także instytucje państwowe w specjalnych ulotkach dystrybuowanych do obywateli. Swoją drogą to dziwne, że potrafimy obsługiwać smartfona, korzystać ze smart tv, connected cars czy rozwiązań z zakresu domu inteligentnego, a nie wiemy, jak prawidłowo umyć ręce. Dla dzieci swojego czasu był wysyp aplikacji wspomagających i uczących mycia zębów, więc może czas na podobne rozwiązanie z kontekście mycia rąk? W App Store znalazłem apkę Hand Wash: Reminder, ale kosztuje ona 4,99 zł i jest po angielsku. A to może być jednak dwustopniowa blokada, jeśli chodzi o polski rynek.

Hand Wash Reminder

W każdym razie cieszy fakt, że będziemy dokładniej i częściej myć ręce. Śmiem też twierdzić, że z czasem stanie się to zachowanie bardziej świadome. W związku z tym jakaś apka z elementami grywalizacji, pogłębiania wiedzy z zakresu higieny osobistej, a na końcu z oferowaniem zakupów w postaci środków higieny, byłaby strzałem w dziesiątkę. To mówiłem ja – Paweł Kacperek. Fee za consulting na mój PayPal poproszę.

A póki co, zawsze możecie ustawić sobie powiadomienia. Czy to w iPhone’ach, czy wszystkich innych urządzeniach działających na Androidzie. Zaleca się mycie rąk minimum co trzy-cztery godziny. Przynajmniej tak twierdzą specjaliści od koronawirus, których teraz mamy w nadmiarze. Mają rację czy nie, mycie rąk nie zaszkodzi. A więc włączcie to powiadomienie i tak, jak możemy otrzymywać pushe o tym, by napić się wody co jakiś czas, to dołączmy do nich te, które przypominają o myciu rąk. Niby banalne, ale to może uratować nam życie w skrajnych przypadkach. I KONIECZNIE: USTAWCIE TAKIE POWIADOMIENIE SWOIM DZIECIOM I RODZICOM!

Praca zdalna

W czasach pandemii praca zdalna to jedyne sensowne rozwiązanie. Jako naród zaczynamy się o tym przekonywać. Co prawda, niektórzy zostali rzuceni na głęboką wodę i dopiero teraz odkrywają takie narzędzia, jak Slack, Microsoft Teams, Google Zoom, WhatsApp, WeChat. Skype czy praca w chmurze, bądź udostępnianie plików. Innymi słowy wiele osób dopiero uczy się pracy za pośrednictwem komunikatorów, narzędzi do tele i wideokonferencji. I o ile branża technologiczna zna je doskonale, to jak się okazuje, gros firm z innych sektorów dopiero je odkrywa. Świadczy o tym chociażby przyrost użytkowników Microsoft Teams, ale i innych komunikatorów. Mimo, że wielu pracowników jeszcze dość dziwnie się czuje biorąc udział w wideokonferencjach, podczas gdy gdzieś za plecami biegają dzieci, to jestem przekonany o tym, że po świętach Wielkanocnych, będzie to zupełnie naturalne. Tak jak naturalne jest dziś prowadzenie rozmowy telefonicznej. Niektórzy z Was być może pamiętają – w jednym ze wstępniaków do któregoś z pierwszych numerów Connected Life Magazine napisałem, że kiedyś wszyscy będziemy connected. Zaczyna się to ziszczać. Szkoda tylko, że w takich okolicznościach.

Życie online

Nasza aktywność w strefie online nie jest tylko efektem pandemii. Jednak prawdą jest, że w czasach kiedy zalecane jest pozostawianie w domu, wielu z nas głębiej odkrywa możliwości, jakie niesie ze sobą internet. O komunikatorach rozpisywać się nie będę, bo to żaden rocket science i nawet seniorzy coraz sprawniej się nimi posługują. Wzrasta za to aktywność na aplikacjach randkowych. Na Tinderze pojawia się więcej profili. I wbrew pozorom wcale nie po to, by chwilę po sparowaniu się spotkać, lecz głównie po to, by w chwilach spędzanych w domu, można było z kimś porandkować.

Na przeciw trudnej sytuacji wychodzą też muzea czy teatry, które udostępniają wirtualne spacery czy zwiedzanie. I znowu niby to nie jest żadna nowość, ale dotąd zainteresowanie tego typu rozwiązaniami było dość znikome. Dzisiaj sytuacja ta ulega zmianie. Naprawdę ciekawym rozwiązaniem mogą być indywidualne spotkania z przewodnikami w ramach transmisji online. Jeśli ten trend się rozwinie i muzea oraz galerie udoskonalą swoje usługi i oferty w tym zakresie, to naprawdę robi się z tego mega usługa. Z czasem powinni dołożyć do tego VR (wirtualną rzeczywistość).

A skoro o VR mowa, to mega efekty daje wykorzystanie go w podczas ćwiczeń w domu. Co prawda nie jest to obecnie jeszcze szalenie popularne rozwiązanie, ale Virtual Reality Fitness to ten segment rynku, który będzie się bardzo dynamicznie rozwijał. I o ile obecnie duża część trenerów fitness podąża dawno odkrytym śladem Ewy Chodakowskiej, organizując transmisje live na facebooku, to prawdziwą innowacją będzie właśnie VR Fitness. Spróbujcie, a z pewnością zamienicie Wasze karnety na okulary i na gry. Dlaczego gry? Bo tak jak poprzez rozrywkę człowiek najwięcej się uczy, tak samo poprzez gry może również ćwiczyć, nie mając w pewnej chwili świadomości tego, że właśnie ćwiczy. I to jest przyszłość fitnessu. Więc póki e-commerce jeszcze w miarę sprawnie działa, kupujcie okulary, hełm, rękawice i zapraszam do wejścia w świat VR Fitness.

Photo by Eugene Capon from Pexels

Branża eventowa też próbuje jakoś reagować. Zaczynają pojawiać się pierwsze konferencje, ale i zapowiedzi minitargów online. Tych drugich jakoś nie czuję, ale może sytuacja nas do tego jednak zmusi? Pożyjemy, zobaczymy. O ile pożyjemy…

A co może łączyć VR i duże eventy? Występy gwiazd. Oni również zostaną dotknięci przez pandemię. W końcu zarabiali na imprezach masowych. I kosili przy tym niemały hajs. I wiecie co? Wcale nie muszą, tak jak nasi piłkarze narzekać, że nagle ktoś im źródełko przykręcił. Wręcz przeciwnie. Mogliby kosić nawet więcej. Dzięki VR, transmisjom online czy prywatnym koncertom – w sieci oczywiście. Na przykład mocno zamkniętym. Kojarzycie OnlyFans? Gwiazdy porno i nie tylko, kręcą na tym niezły biznes. No, ale do tego trzeba mieć mniej więcej tyle sprytu i jaj, ile mają startupy robiące udane pivoty.

Telemedycyna

Ja sam o telemedycynie trąbię od dobrych pięciu – siedmiu lat. Organizowałem konferencje poświęcone mHealth, łączyłem ze sobą firmy i wreszcie pisałem o tym całkiem sporo. Ale poza kilkoma entuzjastami, którzy to rozumieli i chcieli wdrażać, szalenie trudno było się przebić z rozwiązaniami na szerszą skalę, czego doskonałym przykładem jest Sidly, które dopiero od zeszłego roku odnotowuje coraz ciekawsze wdrożenia mimo, że kompletny produkt mają od co najmniej kilku lat. No ale teraz wszystko się zmieni. Nagle wszyscy będą oferować telemedycynę. Mimo, że w większości przypadków będzie to się kończyło na telefonie do lekarza, który nie do końca będzie potrafił odnaleźć się w nowej rzeczywistości i sam nie będzie wiedział, co może powiedzieć przez telefon, a czego nie powinien. No, ale przecież taką telemedycynę może nawet świadczyć weterynarz w Pcimiu Dolnym. Nie. STOP. To nie o to w tym chodzi. Nie kroczcie tą drogą. Telefon, to nie jest telemedycyna i skończcie z tymi bzdurami. Chcecie zobaczyć różnicę, to sprawdźcie, co w swojej ofercie ma Telemedico. Oni nad swoją platformą pracują już od lat, a to skutkuje m.in. tym, że za ich pośrednictwem, możecie odbyć wideorozmowę, ale także przesłać zdjęcie np. zbitej ręki czy wgrać swoją historię medyczną. A teraz weźcie zróbcie to przez rozmowę telefoniczną. Ha! Podobne rozwiązanie oferuje Helping Hand – platforma do terapii online. Specjalizują się przede wszystkim w uzależnieniach i takich też terapeutów mają w bazie. Ale i ona sukcesywnie się powiększa, bo rosną potrzeby społeczeństwa. I teraz wyobraźcie sobie, czego najbardziej będziemy potrzebować za miesiąc, dwa, trzy? Terapii i jeszcze raz terapii. Pomijając już bankructwa czy niemożność spłacania kredytów, pomyślcie o tych wszystkich rodzinach, które nagle przez miesiąc mają 24 godziny na dobę siedzieć razem w domu. Od tego krok do nałogów albo rozwodów. Jeśli chcecie tego uniknąć, sugeruję już dziś pobrać apkę Helping Hand na iOS lub Android. Lepiej, by była pod ręką.

Dobre w tym wszystkim jednak jest to, że nagle zrozumiemy, że aby odbyć krótką konsultację medyczną, wcale nie trzeba dreptać do najbliższej placówki, a w dobie e-recept, wideorozmowa z lekarzem, to po prostu komfort. I gwarantuję Wam, że jeśli Wasi rodzice ogarniają facebooka czy whatsappa, to i z tego typu aplikacjami też sobie poradzą. Gorzej, jak po zakończeniu pandemii przyjdzie czas na zamykanie placówek czy gabinetów terapeutycznych, bo większość będzie wolała skontaktować się ze specjalistą, leżąc wygodnie na sofie. Stomatolodzy mogą być spokojni. Wypełnienia zęba póki co nie da zrobić się zdalnie.

Przewartościowanie życia

A tak już bardzo poważnie, to mam nadzieję, że poza częstszym myciem rąk, koronawirus spowoduje, że zaczniemy w końcu nieco inaczej patrzeć na nasze życie. Że zamiast butów Balenciagi za ponad 3k, lepiej pojechać z rodziną na weekend. Oczywiście jak już zaraza wyjdzie z naszego kraju. Myślę, że jest spora szansa na to. Restauracje pozamykane, kluby nieczynne, lans na insta za chwilę nie będzie już miał takiego sensu, bo znacznie więcej uznania, a w tym lajków, zbierają zmęczone pielęgniarki, które nie śpią po kilkanaście godzin, pomagając ratować nasze życie. I koniec końców zrozumiemy, że to im należy się większy szacunek, niż szafiarkom w wypożyczonych ciuchach i żebrzących o lunch, kolację czy pobyt w hotelu w zamian za foto czy story. I o ile wcale mi to nie przeszkadza, to gdzieś tam mam nadzieję, że trochę zmienią nam się priorytety. Wszystkim. Włącznie ze mną. Że natura po to wysłała tego cholernego wirusa, by przewartościował nasze życie i sprowadził je na właściwy tor, zanim nadmierny konsumpcjonizm i pęd nie wiadomo dokąd, wyniszczy nas bardziej niż jakakolwiek pandemia. A tak… może na chwilę, ale świat się jednak zatrzyma. I oby ruszył w nowym, lepszym kierunku. Do góry głowa! Nie damy się!

Podobają Ci się treści, które tworzę? Wesprzyj mnie jako twórcę




Paweł Kacperek
Jestem niezależnym blogerem technologicznym, twórcą treści, mówcą technologicznym i futurystą. Mam fioła na punkcie Internet of Things, którego rozwiązania dotykają niemal każdej gałęzi życia i gospodarki. Głównie o tym piszę. Zapraszam Cię na mój blog technologiczny, który mam nadzieję - będziesz często odwiedzać. Bo jako typ skręcony technologicznie, zrobiłem sobie bloga, jaki sam chciałbym czytać. Nawet jak opisuję jakieś newsy, to zazwyczaj opatrzone są one moim komentarzem, wynikającym ze specyficznego punktu patrzenia na tech. #żyjinteligentnie

Instagram

Treści, które tutaj tworzę są bezpłatne i zawsze takie będą. Nie zamykam ich za żadnym paywallem, jak to robią inni, bo czerpię radość z tego, że chcecie je czytać. Mam jednak prośbę - zaobserwujcie mój instagram, bo wrzucam tam relację za każdym razem, jak się tylko pojawi nowy wpis u mnie na blogu. Będzie mi miło, wiedząc, że mnie obserwujecie ;) https://instagram.com/pawelkacperek

Mój kanał na YouTube

Zerknij też na to