Wuling Hong Guang Mini EV: najlepiej sprzedający się tani elektryk w Chinach

Wuling Hong Guang Mini EV to od dwóch lat najlepiej sprzedający się samochód elektryczny w Chinach. Powód? Jego cena waha się w okolicach 20 000 złotych. Gdyby wprowadzić go w Polsce, rządowe dopłaty w ramach programu Mój elektryk mogłyby okazać się zbędne, a Morawiecki miałby ten swój milion elektryków do 2025.

Wuling Hong Guang Mini EV to auto, o którym przez moment głośno było w pierwszym kwartale zeszłego roku. Wszystko za sprawą Bloomberga, które pokazało to chińskie cudo, produkowane pod szyldem GM i SAIC. Później podchwyciły to inne media. Zresztą sam go już pokazywałem w programie Naładowani TV. Prawdopodobnie był to najlepiej sprzedający się elektryk nie tylko w Chinach, ale i na całym świecie. Ale jeśli trzeba za niego zapłacić w zależności od konfiguracji kwotę pomiędzy 4 000 a 6 000 dolarów, to chyba nie ma co się dziwić. Patrząc na jego gabaryty, otrzymujemy idealne auto miejskie za jeszcze lepszą cenę. Szczerze mówiąc, to sam bym go sobie kupił.

Hong Guang Mini EV

Wysokie wyniki sprzedażowe mogą dziwić tym bardziej, iż Wuling Hong Guang Mini EV zadebiutował niecałe dwa lata temu, bo został wprowadzony na rynek w lipcu 2020 roku. Patrząc na to, jak się sprzedaje i jeszcze bardziej – jak zachwyceni są nim Chińczycy, jestem przekonany, że zamiast dumać nad Izerą i kombinować od kogo kupić komponenty do tego auta widmo, to może warto pójść tą drogą, jaka doskonale sprawdziła się w Chinach. Mieliśmy już swojego Malucha, który kilkadziesiąt lat temu podbił serca rodaków, śmiem twierdzić, że taki mały elektryk zrobiłby to samo. Także w 2022 roku. A może zwłaszcza w 2022, kiedy nasi spece z rządu windują inflację w kosmos. Coś czuję, że poszybuje ona szybciej niż sam Elon Musk.

Wracając do Wuling Hong Guang Mini EV to ten miejski mikrus ma jedynie cztery miejsca i nie przekracza 62 mil na godzinę, czyli ok. 100 km/h. Przy podwyższonych mandatach, ta maksymalna prędkość w mieście wydaje się wystarczająca. Nie wiem, jak u niego z przyspieszeniem, bo w zależności od wersji od 17,5 KM do 27KM brzmi jak jakiś kiepski żart, ale elektryki na ogół radzą sobie lepiej, niż porównywalne auta z napędem konwencjonalnym. Zresztą nie oszukujmy się – nikt nie kupi tego Wuling Hong Guang Mini EV, by zapieprzać nim jak gokartem. To nie włoska robota.

Wuling Hong Guang Mini EV zasięg. Czyli to, o co zapewne każdy z Was zapyta. Zasięg w przypadku elektryków jest kluczowy, co? W mojej opinii niezupełnie, zwłaszcza, jeśli mówimy o aucie miejskim, które możemy codziennie, nawet po kilka razy, ładować. W każdym razie tragedii nie ma – od 120 do 170 kilometrów. W zupełności wystarczy. Dla tych co marudzą – za 20 koła, to ten chiński maluch może być Waszym drugim czy trzecim autem, do taniego jeżdżenia wyłącznie po mieście.

Wnętrze

Wnętrze Wuling Hong Guang Mini EV jest mocno skromne. Przy czym skromne brzmi niemal jak komplement, chociaż, z tego, co widziałem na różnych filmach w sieci, istnieje możliwość personalizacji. Pewnie będzie kosztowała tyle co połowa albo drugie takie auto, ale kto Chińczykom zabroni? Trzeba mieć fantazję, by wyróżnić się z tłumu, prawda? Zwłaszcza, że na chińskich ulicach tych aut jest pewnie więcej niż antyszczepionkowców w Polsce.

Niestety nie znajdziecie w nich pięknego i dużego wyświetlacza, jaki jest np. w Tesli. Tym bardziej nie pogracie tam w Wiedźmina. Ani w elektroniczną wersję go. W ogóle tam nie pogracie. Chyba, że na swoim smartfonie. W ogóle na temat infotainment niewiele informacji znalazłem. W podstawowej, czyli najtańszej wersji jest bida z nędzą, za to w koncepcie, jaki miał być pokazany na zeszłorocznych targach w Szanghaju, widoczny już był całkiem spory ekran. Ale co tam wsadzili do środka, nie mam pojęcia. Jednego jestem pewien – na bank nie jest to Android Automotive. Na tego paszkwila niestety moje ulubione Volvo się nabrało. Oby szybko powstał Volvo OS. O Wuling OS nie słyszałem, więc nie wiem kotku, co jest w środku.

Hong Guang Mini EV

Podobają Ci się treści, które tworzę? Wesprzyj mnie jako twórcę




Paweł Kacperek
Jestem niezależnym blogerem technologicznym, twórcą treści, mówcą technologicznym i futurystą. Mam fioła na punkcie Internet of Things, którego rozwiązania dotykają niemal każdej gałęzi życia i gospodarki. Głównie o tym piszę. Zapraszam Cię na mój blog technologiczny, który mam nadzieję - będziesz często odwiedzać. Bo jako typ skręcony technologicznie, zrobiłem sobie bloga, jaki sam chciałbym czytać. Nawet jak opisuję jakieś newsy, to zazwyczaj opatrzone są one moim komentarzem, wynikającym ze specyficznego punktu patrzenia na tech. #żyjinteligentnie

Instagram

Treści, które tutaj tworzę są bezpłatne i zawsze takie będą. Nie zamykam ich za żadnym paywallem, jak to robią inni, bo czerpię radość z tego, że chcecie je czytać. Mam jednak prośbę - zaobserwujcie mój instagram, bo wrzucam tam relację za każdym razem, jak się tylko pojawi nowy wpis u mnie na blogu. Będzie mi miło, wiedząc, że mnie obserwujecie ;) https://instagram.com/pawelkacperek

Mój kanał na YouTube

Zerknij też na to