Drive Pilot. Niemcy jebnęli normalnie z broni maszynowej w końcówce roku. Nie zaatakowali ponownie Polski, ale wypuścili newsa, który też może zmienić historię. Tym razem historię motoryzacji na szczęście. Mercedes-Benz jest bowiem pierwszym koncernem moto na świecie, który dostał homologację na jazdę w trybie warunkowo zautomatyzowanym w ruchu o dużym natężeniu lub w korkach na odpowiednich odcinkach niemieckich autostrad, z prędkością do 60 km/h.
O tym, że Mercedes pracuje nad autonomiczną jazdą pisałem już niejednokrotnie. Teraz zapowiedzi stały się faktem. Faktem, który może być dla innych koncernów taką terapią szokową, jak dla niezaszczepionych zarażenie się koronawirusem. Terapią szokową, bo Niemiecki Federalny Urząd Transportu Samochodowego właśnie przyznał homologację w zakresie warunkowo zautomatyzowanej jazdy nowej S-klasie i EQS z systemem DRIVE PILOT. Co to oznacza? Ni mniej, ni więcej, jak tyle, że rewolucja właśnie dzieje się na naszych oczach. W takich momentach żałuję, że zamiast 40-tki na karku nie mam 20-stu lat mniej. Czemu? Bo jakbym trochę dojrzał, to jako 30-latek mógłbym śmigać autonomicznym, elektrycznym kompaktowym mercem. Nadążacie?
Chyba już kiedyś o tym pisałem, że będąc tak mocno zajaranym postępem technologicznym, najbardziej żal mi tego, że za 20 lat, czyli wtedy, kiedy Polska będzie naprawdę smart, mogę się już tym tak bardzo nie jarać jak teraz. Ale Mercedes na moje bolączki ma mocno wyjebane i normalnie pruje do mnie, jak SS-mani na ulicach Warszawy w `39. Ma w dupie to, że o EQS mogę sobie tylko pomarzyć, a tym bardziej autonomicznym. I jedzie dalej. Całe szczęście, że póki co, dotyczy to tylko niemieckich autostrad, a nie polskich, bo normalnie poszlachtowałbym się już na Waszych oczach.
Ale o co chodzi?
Na podstawie przepisów homologacyjnych z początku 2021, dotyczących ustawy o ruchu drogowym (StVG) dla systemów jazdy zautomatyzowanej na poziomie nr 3 z 2017r. Niemcy stały się pierwszym krajem, który stworzył podstawę prawną dla zamierzonego użytkowania takich systemów.
Mercedes-Benz początkowo oferuje DRIVE PILOT na 13 191 kilometrach niemieckich autostrad. Trwają szeroko zakrojone jazdy testowe systemu w innych krajach, m.in. w USA i Chinach. O Polsce ani słowa. My to kraj trzeciego świata dla przyjaciół z Niemiec. Ale trudno się temu dziwić. Spójrzmy na wyniki sprzedaży w PL i w tych Chinach czy USA. Bida z nędzą.
Trochę o DRIVE PILOT
DRIVE PILOT może zaoferować przejęcie prowadzenia samochodu na odpowiednich odcinkach autostrad oraz w miejscach o dużym natężeniu ruchu, początkowo do dozwolonej prawem prędkości 60 km/h. Potrzebne do tego elementy obsługi znajdują się na kole kierownicy, po lewej i prawej stronie wieńca – nad wgłębieniami na kciuki. Gdy kierowca aktywuje DRIVE PILOT, system zaczyna kontrolować prędkość i odległość od innych pojazdów i obiektów, a jednocześnie utrzymuje samochód na pasie, uwzględniając profil trasy, ewentualne zdarzenia oraz znaki drogowe. Reaguje również na nieoczekiwane sytuacje drogowe i samodzielnie je obsługuje (m.in. przez manewry omijania w ramach pasa ruchu lub hamowania). W skrócie – docelowo wracając z Trójmiasta do Warszawy będziecie mogli mieć wyjebane. Problem w tym, że ani Warszawa, ani Trójmiasto nie leży w Niemczech. Może to i lepiej jednak.
Jak działa DRIVE PILOT?
DRIVE PILOT bazuje na czujnikach otoczenia pakietu wspomagania bezpieczeństwa jazdy, ale zawiera też dodatkowe czujniki, które Mercedes-Benz uważa za niezbędne do bezpiecznej, warunkowo zautomatyzowanej jazdy. Należą do nich lidar, a także kamera w tylnej szybie i mikrofony, służące m.in. do wykrywania niebieskich świateł oraz innych specjalnych sygnałów pojazdów uprzywilejowanych, a także czujnik wilgoci w nadkolu. Oprócz danych z czujników DRIVE PILOT otrzymuje informacje o geometrii drogi, profilu trasy, znakach drogowych i nietypowych zdarzeniach drogowych (np. wypadki lub roboty drogowe) z cyfrowej mapy HD. Są one udostępniane i aktualizowane za pośrednictwem połączenia z tzw. zapleczem. Klasa S z opcjonalnym systemem DRIVE PILOT ma również „nadmiarowe” układy kierowniczy i hamulcowy oraz „nadmiarową” pokładową instalację elektryczną, dzięki czemu zachowuje manewrowość nawet w przypadku awarii jednego z układów i pozwala na bezpieczne przejęcie prowadzenia przez kierowcę.
Jeśli kierowca nie przejmie kontroli nawet po coraz pilniejszych wezwaniach i upłynięciu określonego czasu, np. ze względu na poważny problem zdrowotny, system w kontrolowany sposób i z odpowiednim opóźnieniem wyhamuje pojazd do zatrzymania. Jednocześnie włączą się wtedy światła awaryjne, a po zatrzymaniu samochodu nawiązane zostanie połączenie alarmowe z centrum obsługi Mercedes-Benz. Drzwi i szyby zostaną odryglowywane, aby ułatwić dostęp do wnętrza osobom udzielającym pierwszej pomocy.
Precyzyjny system pozycjonowania
Najwyższym priorytetem Mercedes-Benz przy wprowadzaniu takiego systemu jest bezpieczeństwo, które obejmuje także wysokie wymagania dotyczące niezawodności działania. Lokalizacja Klasy S jest określana za pomocą bardzo dokładnego systemu pozycjonowania, znacznie wydajniejszego niż konwencjonalne systemy GPS. Ponadto dane uzyskane z nawigacji satelitarnej są tu zestawiane z danymi z czujników oraz z mapy HD. Dane z czujników zbierane przez lidar, kamery oraz sensory radarowe i ultradźwiękowe mogą dotyczyć np. geometrii drogi, charakterystyki trasy, punktów orientacyjnych czy znaków drogowych. To mówi komunikat prasowy. Szkopuł tkwi w tym, że systemy lokalizacyjne i nawigacyjne to mój konik od mniej więcej 2005 roku, więc zdecydowanie chciałbym to zobaczyć w rzeczywistości.
Mapa HD zapewnia trójwymiarowy obraz ulic i otoczenia. Jej dane są przechowywane w centrach danych zaplecza i stale aktualizowane. Każdy pojazd przechowuje również obraz tych informacji na pokładzie, stale porównując je z danymi zaplecza, i w razie potrzeby aktualizuje lokalny zestaw danych. Dzięki temu mapa HD zapewnia stabilne pozycjonowanie poprzez przedstawienie otoczenia niezależnie m.in. od zacienienia czy zabrudzonych czujników. Dostarcza również informacji o geometrii drogi lub szczególnych zdarzeniach drogowych, takich jak roboty drogowe. Tym samym różni się od map dla urządzeń nawigacyjnych – m.in. większą dokładnością, mierzoną w centymetrach, a nie w metrach, oraz szczegółowym odwzorowaniem skrzyżowań i tras – Ej Mercedes, Wy tak na serio?