SexTech to jedna z tych kategorii rynku technologicznego, o której zbyt wiele nie mówi się w mediach mimo, że generuje olbrzymie przychody teraz, a prognozuje się, że to dopiero początek wielkiej rewolucji technologicznej w branży erotycznej. W 2025 roku wartość tego rynku ma wynosić ponad 50 miliardów dolarów. Oto SexTech 2022, czyli kilka firm, o których za jakiś czas z pewnością będzie mówić się więcej.
Internet of Things, a w zasadzie postęp technologiczny, ma na celu zarówno uproszczenie, jak i uprzyjemnienie nam życia. W przypadku SexTech, to drugie nabiera szczególnego znaczenia. Pisałem już o tym, gdy omawiałem wzrost popularności wibratorów sterowanych aplikacją, zwłaszcza w pierwszych falach pandemii Covid-19. To jednak tylko wierzchołek góry lodowej o nazwie SexTech. Sklepy internetowe oferujące różnego rodzaju gadżety i akcesoria erotyczne przeżywają prawdziwy boom, często skarżąc się nawet, iż w niektórych okresach w hurtowniach zaczyna brakować towaru. Oczywiście to poniekąd efekt pandemii, ale także fakt, iż polskie społeczeństwo staje się coraz bardziej liberalne i nie wstydzi poszukiwać się nowych wrażeń. Także tych, które dotąd często były owiane tajemnicą nocy. I w dużej mierze to także zasługa technologii. Technologii, która umożliwia wspólne przeżywanie doznań, nawet jeśli dwoje czy więcej osób dzielą dziesiątki, setki, bądź nawet tysiące kilometrów.
Poniżej zestawiłem kilka firm, które mają szansę w tej branży całkiem sporo namieszać albo już nieźle to robią. Prezentuję jednak tylko te, posiadające jakiekolwiek produkty, które w moim mniemaniu mają coś wspólnego z technologiami, czyli taki connected sex, będąc bardziej precyzyjnym. W zestawieniu znalazły się także serwisy internetowe, generujące olbrzymie przychody wszystkim osobom, które postanowiły produkować content porno.
OnlyFans
OnlyFans to portal, który swoją popularność zdobył już kilka lat temu, jednak wciąż się rozwija i dla twórców z branży erotycznej oraz porno jest numerem jeden, zapewniającym całkiem spore zarobki. W skrócie – umożliwia twórcom sprzedawanie swoich treści w pakietach subskrypcyjnych. To, co najbardziej istotne to fakt, iż niektóre porno modelki z samego tylko OnlyFans są w stanie wyciągnąć nawet po kilka milionów dolarów. To sporo. Dlatego nie dziwi fakt, iż wszystkie największe gwiazdy tego formatu mają tam swoje konta i są mocno aktywne, starając się kierować ruch ze wszystkich innych kanałów społecznościowych (Instagram, Twitter, Facebook, TikTok). O OnlyFans było głośno także w ostatnich tygodniach, kiedy serwis postanowił zablokować możliwość aktywności zarobkowej osobom z terytorium Federacji Rosyjskiej. Na Twitterze widoczny był lament porno-gwiazdeczek z kraju Putina. Mimo, że polska branża porno nie jest tak szeroko reprezentowana, jak innych narodowości, tak na OnlyFans można spotkać też kilka rodzimych porno modelek/aktorek. Powstały również polskie odpowiednik OnlyFans, jednak ze względu na swoje zasięgi, nie można powiedzieć, że liczą się na rynku. Zarówno lokalnym, jak i międzynarodowym. Chociaż być może to kwestia czasu, bo stajemy się narodem coraz bardziej otwartym również na erotykę, a niektóre z porno modelek zyskały nawet miano influencerek, ciesząc się dużą liczbą obserwujących w mediach społecznościowych. Innymi słowy – palcami już ich nie wytykamy, choć do tolerancji takiej jak w Niemczech czy Czechach, wciąż nam jeszcze daleko.
Coral
Coral to aplikacja mająca na celu poprawę życia, także, a może przede wszystkim – seksualnego. W dobie aplikacji wellness, na które boom wywołała pandemia COVID-19, apka Coral wydaje się strzałem w dziesiątkę. Pomysł jest wręcz banalnie prosty – wskazówki do tego, jak zaskakiwać partnera czy zestaw zadań do wykonania każdego dnia plus wsparcie trenerów i seksuologów. Aż się dziwię, że jeszcze w Polsce nikt na to nie wpadł. Niby jest kilka aplikacji wspierających leczenie depresji, alkoholizmu czy innych uzależnień, motywujących do lepszego życia, a brakuje wsparcia tak oczywistego elementu życia, jakim jest seksualność. A jak podaje w swoim komunikacie Coral, badania wykazały, że problemy związane z seksem wpływają na występowanie depresji czy innych zaburzeń lękowych. Osobiście jestem przekonany, że znaczna część osób, która wstydzi się wizyty u seksuologa, z chęcią skorzystałaby z aplikacji, w celu zidentyfikowania oraz rozwiązania swoich problemów. Coral zadebiutował w 2019 roku i od tamtego czasu pomógł już ponad ćwierć miliona osobom rozwiązać ich problemy. To pokazuje, jak duży potencjał drzemie w tym rynku. Co prawda mowa o Stanach Zjednoczonych, ale Polska, a nawet dalej Europa – też ma swoje problemy. Problemy, których cisza i zgaszone światło w sypialni nie rozwiąże.
XConfessions App
Xconfessions App to aplikacja firmowana przez Erikę Lust – szwedzką producentkę filmów porno. To tylko dowodzi faktu, iż pomysłodawczyni zna się na rzeczy. A o co chodzi? Kolejny pomysł, w mojej ocenie rewelacyjny. Aplikacja dedykowana dla par, które chciałyby spróbować czegoś nowego, a nie mają odwagi o tym otwarcie rozmawiać. Bazując na doskonale znanym użytkownikom Tindera przesuwaniu w lewo i w prawo modelu preferencji, można decydować, na jakie fantazje, a idąc dalej pozycje/czynności seksualne mamy ochotę. Jeśli nastąpił przysłowiowy „match” można przejść do działania. Co ważne albo mniej ważne – aplikacja nie pokazuje fantazji partnera, które zostały odrzucone. Fajna zabawa dla par. Osobiście gorąco polecam – mega pomysł. Apka dostępna na iOS i Androida. Jak określił ją Cosmopolitan – Tinder for sexual acts. Nic dodać, nic ująć.
Lovense
Lovense to dla mnie niekwestionowany lider, jeśli chodzi o branżę sextech. Czemu zatem znalazł się w tym zestawieniu, skoro od dawna jest już na rynku? Bo według mnie, najlepsze czasy jeszcze przed nimi. Mimo, że już dzisiaj doskonale wykorzystują możliwości, jakie oferuje Internet of Things w zestawieniu z aktywnością sexualną, to dopiero wszystko, co się wiąże z pojęciem connected sex dopiero nadejdzie. A oni są na to przygotowani, jak nikt inny. Przykład? Wibratory sterowane smartfonem – pisałem już o tym. Lovense idzie jednak dalej. Nie tylko wibratory – dla mężczyzn też coś mają (Max 2). Long distance play – takim hasłem reklamują swoje zabawki. Z pewnością pandemia COVID-19 pomogła w popularyzacji produktów Lovense, ale czy to ich wina? Idealnie wykorzystali nadarzającą się okazję. Jeden z produktów Lovense – zdalnie sterowany wibrator Lush nagminnie wykorzystują również polskie cam girls pokazujące się na ShowUp. To jedno z narzędzi generujących im przychód. Tak właśnie wygląda sextech. I czy tego chcecie czy nie, to dopiero początek tego, co nas czeka, bo jak podaje Lovense, z jego produktów korzysta już ponad 5 milionów osób.
Showup.tv
Polacy nie gęsi, też swoje serwisy mają. Showup.tv czyli polski odpowiednik sex kamerek. Istnieje od kilku lat, ale prawdziwą popularność zdobył w dobie pandemii koronawirusa, kiedy większość Polaków została zamknięta w domach i część mężczyzn zaczęła aktywniej szukać atrakcji w sieci. Działanie polskich cam girls zostało opisane w książce Klikniesz kotku? autorstwa Piotra Zielińskiego. Prawdą jednak jest, iż o takich zarobkach, jakimi chwalą się międzynarodowe gwiazdy z tej branży, działające na OnlyFans, modelki pokazujące się na Showup, mogą tylko pomarzyć. Ale to jest efekt skali. Dla zainteresowanych – zarobki w przedziale kilku tysięcy złotych miesięcznie są realne, ale trzeba się nieco napracować. W każdym razie, wraz z rozwojem branży porno w Polsce, serwis z pewnością będzie coraz bardziej popularny, generując coraz większe przychody. Zarówno dla siebie, jak i dla osób z nim współpracujących.
To tylko kilka z podmiotów, na które warto zwrócić uwagę. Mimo, że temat technologii w sexie nie jest dla wielu osób powodem do chwalenia się (może wciąż nie potrafimy o tym rozmawiać), to prawdą jest, iż rynek ten rozwija się bardzo dynamicznie. Być może jest to ta kategoria, którą nie chcemy się chwalić, iż jesteśmy jej konsumentami. Jednak to nie zmienia faktu, że zainteresowanie sex gadżetami i aplikacjami nabiera na znaczeniu. Ja będę miał oko na tę kategorię 😉