Kombi zawsze było brzydkie. Klienci kupowali je z konieczności. Zazwyczaj, gdy powiększyła się rodzina albo do firmy. Do czasu pojawienia się dużych SUV-ów była to jedyna sensowna opcja. Jednak od niedawna sytuacja się zmienia. A tymi kombiakami sam bym śmigał jak wściekły.
W segmencie premium kombi były dostępne od dawna. Miało je BMW, miał je Mercedes czy Audi. Chociaż stara E klasa w wersji wagon wygląda jak karawan, nie wspominając już o Volvo, które w Polsce nie wiedzieć czemu, też zaliczane jest do grona aut luksusowych. No bo wytłumaczcie mi na litość boską, jak taki cudak mógł być kiedyś efektem pożądania?
Na szczęście czasy się zmieniają i producenci aut, zauważyli wreszcie fakt, że warto zadbać o całkiem sporą grupę ojców, którzy chcieliby mieć sporych rozmiarów auto, z równie sporym bagażnikiem i silnikiem. I są skłonni zapłacić te kilkaset tysięcy złotych. Bo ich na to stać. A zapłacą za to, żeby bez poczucia wstydu można było pokazać się nim na mieście. Ba, nawet wzbudzić podziw u innych ojców. Bo nic nie łechta tak męskiego ego, jak zazdrosne spojrzenie innego faceta na jego furę. Zaufajcie mi – wiem, co mówię.
Stylowy ojciec w stylowym kombi
No i w 2019 roku jest w czym wybierać. 600 koni mechanicznych w kombi? Żaden problem. Mówisz i masz. Byle portfel pozwolił. Marki? Audi, Porsche, Mercedes, BMW, Jaguar i jeszcze pewnie kilka innych. A skoro o portfele ojców zabiegają firmy odzieżowe, deweloperzy czy producenci elektroniki konsumenckiej, dlaczego tę grupę mieliby odpuścić producenci samochodów premium? Zwłaszcza, że to często dobrze sytuowany i stabilny finansowo klient. Pamiętajmy o tym, że dzisiejszy 40-letni ojciec, zwłaszcza mieszkający w dużym mieście, to często nie jest już urzędnik w zużytym, niemodnym garniturze, czy sfrustrowany pracownik korpo, lecz pewny siebie facet będący za pan brat ze streetwearem i dość drogimi gadżetami elektronicznymi. Znający swoją wartość i chcący się wyróżniać również na drogach czy parkingu pod przedszkolem, bądź szkołą. Taki, który często prowadzi własny biznes i już dawno pantofle zamienił na sneakersy, a takie nazwy jak Supreme czy Off-White nie brzmią dla niego egzotycznie. I uprzedzając od razu falę krytyki – to wcale nie są fantazje jakiegoś pismaka, tylko ja naprawdę mam takich znajomych ojców. I jest ich coraz więcej. Takie czasy.
Kombi na kryzys wieku średniego?
Kiedyś mówiło się, że na męski kryzys wieku średniego najlepsze jest auto sportowe. No więc można połączyć przyjemne z pożytecznym, kupując jeden samochód zamiast dwóch – sportowego i rodzinnego. Czyż to nie wystarczający argument dla żony, która kręci nosem na kolejne auto w garażu, zamiast realizacji innych, równie pilnych, jej potrzeb? A omawiane poniżej przeze mnie modele są piekielnie szybkie, drogie, luksusowe i oczywiście naszpikowane technologią.
Oto moje top 5 samochodów dla ojców
1. Porsche Panamera Sport Turismo Turbo
Zdecydowanie numerem jeden na mojej liście jest Porsche Panamera Sport Turismo Turbo. Sama marka to synonim aut sportowych. Niestety Panamera w wersji kombi wcale nie jest tak duża, jak kolejne auta, ale Porsche to Porsche. I zestaw kijów do golfa też wejdzie. Podobnie jak w McLarenie GT, ale to akurat nie kombi. Kiedyś opiszę moje ulubione GT. Ma być szybko? 550 koni wystarczy. Dodam, że to V8 biturbo. Oczywiście można z mniejszym silnikiem, ale jak się bawić, to się bawić. W końcu jeśli nie po czterdziestce, to kiedy? I wiecie co? Tu człowiek nie czuje, że siedzi w jakimś kombi.
2. Audi RS 6 Avant
To najmłodsze auto w całym moim zestawieniu. Audi swoją 600 konną świeżynkę zaprezentowało w minione wakacje. Avantura wyposażona została w 4 litrowy silnik, który do setki rozpędzi nasze kombi w 3,6 sekundy. Technologicznie też jest mocno dobrze – connectivity oraz 30 systemów wsparcia kierowcy oraz zwiększających komfort podróży. A więc znajdziemy tu m.in. adaptacyjny tempomat, asystent skrzyżowań, ostrzeżenia zmiany pasa, ostrzeżenie o wysokich krawężnikach czy kamerę 360°. No i jak ono wygląda! Wydłużony przód, długa, prosta linia dachu i płaskie słupki D, jakby spoczywające na blisterach quattro. Z tyłu zaś m.in. spojler, umieszczony na tylnej krawędzi dachu oraz typowy dla RS zderzak z dyfuzorem i wieloma elementami stylistycznymi, utrzymanymi w kolorze błyszczącej czerni. Do tego sportowe, chromowane lub czarne wydechy. Aż chciałoby się nim podjechać na zebranie do szkoły 😉
3. Jaguar XF Sportbrake
Akurat tego auta zbyt często na polskich drogach nie widać. A szkoda. Bo Jaguar to klasa sama w sobie. Komfort i prestiż. Te dwa słowa chyba najlepiej oddają to, co czuje kierowca za kierownicą Jaga. Miałem okazję jeździć kilkoma modelami Jaguara i uważam, że to mocno niedocenione samochody przez polskich kierowców. Za to ci, którzy nimi jeżdżą, z pewnością są świadomi ich zalet. Akurat XF Sportbrake nigdy nie śmigałem, ale zakładam, że jest równie dobrze, jak w innych modelach tej marki. W końcu nazwa zobowiązuje. A jako ciekawostkę przytoczę fakt, że do promocji tego kombi zaangażowano kiedyś samego Jose Mourinho czy Andy Murray`a.
Niestety tu mocy jest nieco mniej niż w powyższych, ale to V6 potrafi wykrzesać 340 KM, więc i tak wystarczy. Za to miejsca mamy niemal tyle samo co w BMW serii 5 w kombi. I są tacy, którzy uważają, że Jaguar XF Sportbrake jest lepszym wyborem od BMW 5 Touring czy Mercedes E klasy kombi. Ja się z tym nie zgadzam, chociaż to kwestia gustu. Jednak uważam, że Jaguarowi i tak należy się miejsce w tym zestawieniu aut dla tatuśków.
4. Mercedes AMG CLA-45 S Shooting Brake
W zasadzie chciałem tu umieścić E klasę kombi w AMG. Lepiej by pasowała gabarytowo do Jaguara XF Sportbrake czy Audi RS 6 Avant. Jednak to CLA Shooting Brake jest najładniejszym kombi Mercedesa. Dla rodziny z dwójką dzieci oczywiście lepszym wyborem będzie CLS Shooting Brake, ale jest też przecież całkiem sporo tych 2+1. A dla nich CLA w zupełności wystarczy. I jak on wygląda. Zgrabny, ładny i szybki. Technologicznie to first class dzięki systemowi Mbux. A ja jaram się tym całym connected car, jak mało kto. Moc – 421 KM, co daje 4 sekundy do setki. Ta zupełnie nowa 2,0-litrowa jednostka o mocy do 310 kW (421 KM) jest najmocniejszym na świecie 4-cylindrowym motorem turbo wytwarzanym seryjnie. I jak podaje sam Mercedes: “z zewnątrz nowe CLA 45 Shooting Brake jest „napakowane” emocjami: długa maska, linia szyb w stylu coupé, muskularne błotniki i opadająca linia dachu zdradzają geny sportowych aut. Specjalna osłona chłodnicy AMG z pionowymi listwami nie pozostawia wątpliwości co do przynależności modelu do rodziny AMG Performance, a wyraźny „nos rekina”, smukłe reflektory i płaska, aerodynamicznie wyprofilowana pokrywa silnika z mocnymi przetłoczeniami wizualnie obniżają przednią partię nadwozia.” To chyba nie wymaga komentarza. Zgadzam się z tym w 100 procentach. Zakochałem się CLA Shooting Brake odkąd dostałem go do testów.
5. Volvo V90 Cross Country
No i Volvo. Ta szwedzka marka to bez wątpienia synonim kombi. I chociaż, jak pisałem na wstępie, Polska nie wiedzieć czemu jest jednym z tych krajów, gdzie Volvo uważane jest za markę premium, to faktem jest, że samochody robią coraz ładniejsze. A V90 Cross Country? No cóż. Jakbym miał go opisać jednym zdaniem, to bym powiedział: “wielki w chuj”. A przy tym wygodny i jak przystało na nowe Volvo, nawet pokusiłbym się o stwierdzenie, że trochę luksusowy. Zmieści się tu wszystko. Bagażnik ogromny. A przy tym to auto naprawdę potrafi jeździć (w wersji T6 ma 320 KM) i śmiało możecie zabrać go też w teren, bez żadnych obaw. Duży prześwit robi robotę. No i co tu dużo mówić – technologicznie jest świetnie. Do aplikacji mobilnej bym się trochę przyczepił, że zbyt uboga, ale to szczegół. Za to jak to w Volvo – jest bezpiecznie. Systemów wspomagających kierowcę jest od groma. Oczywiście nie ma co go porównywać do pierwszej w zestawieniu Panamery Sport Turismo Turbo, bo to zupełnie inna liga, ale dla ojca, który potrzebuje mega dużo przestrzeni, a przy tym chce się czuć komfortowo, to naprawdę świetny wybór. Ja bym brał i nosem nie kręcił.